sobota, 31 grudnia 2016

Sylwester 2016

Najlepsze życzenia noworoczne
Samych sukcesów
Szczęścia
Miłości 
Wszystkiego dobrego 
Życzy Akuma Yami

Szampańskiej zabawy
Tylko nie upijcie się za bardzo ;)

Zostawiam was z tańcami Dylana

Let's dance in the hood 
Shake that ass Hollywood





poniedziałek, 27 czerwca 2016

Rozdział X i Powroty

Heeejka gofry :* Wróciłam i mam rozdział. No troszkę to trwało, ale jest i jest dosyć długi. Postanowiłam też, że nie będę już więcej dawać tytułów moim postom, bo nie chce mi się wymyślać dla nich nazw XD Mam nadzieję, że nie zabijecie mnie, a rozdział się spodoba. Zapraszam.

Rozdział X

- Hej braciszku. - powiedział z uśmiechem chłopak, na co Jimmy go przytulił.
- Tęskniłem za Tobą.
- Ja za Tobą też. - odwzajemnił uścisk - Ale już starczy, bo mnie udusisz. - powiedział po chwili, cały czas się uśmiechając. - Długo się nie widzieliśmy, dobrze wyglądasz. W sumie to wyglądasz na szczęśliwego. 
- Dzięki, Ty jak na swoje standardy też wyglądasz nieźle.
- A co to niby miało znaczyć?
- Nie udawaj. Dobrze wiemy, że to ja jestem ten przystojniejszy. 
- Ale za to głupszy.
Oboje wybuchnęli śmiechem, by po chwili dostrzec, iż nieśmiało podszedł do nich Alexy.
- A to kto? - spytał z zaciekawieniem brązowooki
- Alexy - spojrzał na niego i dopiero dokończył - mój chłopak - przyciągnął go do siebie i przytulił, po czym zwrócił się do niego - A ten kretyn to mój brat Jacob.
- Ej, wypraszam sobie, bo kto jak kto, ale ja z naszej dwójki jestem inteligentniejszy. 
- Jasne. Nie wierz mu, lubi czuć się dowartościowany.
- Wiesz, że Cię nie znoszę?
- Wiem.
- A tak w ogóle to miło mi Cię poznać, Alexy. - powiedział z uśmiechem Jacob i wyciągnął rękę w jego stronę
- Mi również miło. - odpowiedział i uścisnął rękę chłopaka
Po zapoznaniu ich ze sobą, cała trójka rozmawiała do późnego wieczora, aż pewnym momencie oparty o ramię bruneta, Alexy zwyczajnie zasnął. 
- Późno się zrobiło, będę już wracał. - powiedział szatyn - Przyjedziemy po Ciebie o 16, dobrze?
- Jasne, to do jutra. - pożegnał się szatyn, na co Jacob mu pomachał i odszedł.
Jimmy po nieco dłuższej chwili również postanowił wrócić do mieszkania Alexy'ego, wziął do, więc delikatnie na ręce i ruszył w rzeczonym kierunku. Kiedy doszedł na miejsce, cicho otworzył drzwi i poszedł na górę w kierunku pokoju chłopaka, gdzie delikatnie położył go na łóżku, po czym wyszedł do pokoju gościnnego, który chwilowo zajmował. 
- W sumie... pakowanie się nie ma sensu, bo i tak moje ciuchy są podarte... - pomyślał, po czym usiadł na dość szerokim parapecie i obserwował nocne niebo.
Siedział tak przez moment, aż nie doszedł do niego dźwięk otwieranych drzwi, w których pojawił się Alexy.
- Czemu siedzisz tu sam? 
- Hm? Tak jakoś zamyśliłem się.
- No okej, ale chodź już spać.
- Dobrze, za chwilę.
Chłopak skinął głową i wyszedł z pokoju, co zrobił również brunet, uprzednio zeskakując z parapetu, gdy wszedł do pokoju Alexy'ego ten już spał, więc Jimmy przysiadł się niedaleko niego i pogłaskał po głowie.
- To nasza ostatnia wspólna noc... - szepnął niemal niesłyszalnie i pocałował go w głowę, po czym położył się obok - ...Tylko jak ja Ci to powiem? - pomyślał jeszcze, po czym zasnął.
Następnego dnia Jimmy zdawał się być jakiś nieobecny. Wciąż zastanawiał się czy powiedzieć chłopakowi o przeprowadzce czy nie mówić nic na ten temat i po prostu zobaczyć co się stanie w chwili, gdy po niego przyjadą. I została rzecz najważniejsza, a mianowicie jak Alexy zareaguje kiedy dowie się o jego wyprowadzce.
- W końcu sam kiedyś powiedział, że mam się nie wyprowadzać tylko do Ethana... Tu nie powinno być większych problemów. - pomyślał z nadzieją - Eh, chrzanić to, po prostu mu powiem.
Kiedy spojrzał na zegar, przeżył chwilowy zawał, gdyż była 7.45.
- Zmarnowałem aż godzinę na te rozmyślania!? Spóźnimy się! - wrzasnął i pobiegł do pokoju chłopaka, aby go obudzić.
Kiedy w końcu udało mu się wyciągnąć Alexy'ego z łóżka, pospiesznie zamknęli drzwi, brunet rzucił się pędem w kierunku szkoły, łapiąc wcześniej chłopaka za nadgarstek. Dotarli na miejsce chwilę przed dzwonkiem, więc szybkim krokiem doszli pod salę i próbowali uspokoić oddech. Na lekcji pani postanowiła zrobić kartkówkę, więc z rozmów nic nie wyszło, na kolejnych za to brunet myślał kiedy najlepiej przekazać Alexy'emu wiadomość o wyprowadzce. Podczas dłuższej przerwy chłopak postanowił wyjść na dziedziniec, jak to miał w zwyczaju, a po pewnym czasie przyszedł również niebieskowłosy, który trzymał się kurczowo za nadgarstek, gdy usiadł Jimmy złapał go za tą rękę, a w miejscu, które chłopak zasłaniał widniał dość spory siniak. Chłopak puścił jego rękę i skierował swój wzrok na ziemię.
- Przepraszam... - szepnął
- To nie Twoja wina.
- Przecież ja Ci to zrobiłem, więc moja. Po za tym gdybym obudził Cię wcześniej nie musielibyśmy biec i nie zrobiłbym Ci tego.
- Przestań się obwiniać. Pomyśl pozytywnie. Przynajmniej mam Twój ślad na sobie, nie trwały, ale zawsze jakiś.
Na te słowa Jimmy uśmiechnął się lekko - Alexy, Ty naprawdę jesteś niesamowity. - powiedział, po czym pocałował go w czoło, a chłopak zarumienił się lekko. - Wiesz, jest coś o czym muszę Ci powiedzieć... - zanim chłopak zdążył dokończyć rozległ się dźwięk dzwonka. - Powiem Ci za godzinę, jak skończymy lekcje. - oznajmił, po czym poszli w stronę szkoły, udając się na ostatnią lekcję.
Lekcja minęła zwyczajnie, gdyż omawiane były wyniki testów, który miał ostanie miejsce. Równo z zakończeniem omawiania ostatniego zadania rozległ się dzwonek obwieszczający koniec zajęć lekcyjnych. Lecz przy wyjściu Alexy'ego zatrzymał nauczyciel, mówiąc, że chce osobiście omówić z nim jego wynik.
- W takim razie poczekam na dziedzińcu, dobrze?
- Jasne, idź.
Chłopak szedł dosyć blisko ściany, przy której były ustawione szafki dla uczniów, dodatkowo znów pogrążył się w rozmyślaniach i nie zauważył, że ktoś przed nim otworzył szafkę i wpadł prosto na nią.
- Przepraszam, nie widziałem Cię! - zaczął tłumaczyć się właściciel szafki, którego głos wydawał się dość znajomy
- Nie, to moja wina. Nie patrzyłem gdzie idę. - kiedy spojrzał na chłopaka, na szafkę, którego wpadł, zrozumiał dlaczego ten głos brzmiał tak znajomo - Ethan? Co Ty tu robisz?
- Moi rodzice przenieśli się bliżej miasta, a ja do tej szkoły żeby nie musieć dojeżdżać do starej. - brunet tylko pokiwał głową, na znak, że rozumie. - Masz jeszcze lekcje?
- Już nie, właśnie szedłem do domu.
- Więc nie zatrzymuje Cię już. Na razie.
- Na razie.
Ledwo co zdążył wyjść, przyszedł również lekko zdenerwowany Alexy.
- Stało się coś? - spytał zatroskany brunet
- Nic wielkiego, po prostu wpadłem na Ethan'a. Nie wiesz co on tutaj robi?
- Przeniósł się do naszej szkoły, bo jego rodzice kupili niedaleko mieszkanie. - na te słowa chłopak pokiwał głową i zmartwił się trochę - Dalej się nim przejmujesz? - spytał poważnie, pociągając Alexy'ego delikatnie za rękaw, by ruszyć w kierunku jego domu
- Trochę... Wydaję mi się, że on należy do tych ludzi, którzy dostają to czego chcą... - odpowiedział spuszczając głowę - Dokąd idziemy? - spytał na nagłą zmianę kierunku przez bruneta.
- Pójdziemy inną drogą, dobrze? - spytał Jimmy łapiąc Alexy'ego za rękę i splatając ich palce
- Dobrze, ale ktoś może nas zobaczyć... - powiedział spuszczając głowę z nadzieją, że chłopak nie zauważy jego zarumienionej twarzy
- Obiecuję Ci, że nikt nas tu nie zobaczy. - wyszeptał mu do ucha
- Dobrze, wierzę Ci. - szepnął, a po chwili zastanowienia pocałował bruneta
Szli wolnym krokiem w ciszy, ale żadnemu to nie przeszkadzało. Nie musieli nic mówić, w tym momencie wystarczała im jedynie swoja obecność. Po kilku minutowym spacerze bocznymi uliczkami znów znaleźli się na głównej ulicy, a stąd dom chłopaka był oddalony jedynie o 5 minut drogi. A brunet dalej nie powiedział Alexy'emu o swoich planach. Kiedy dotarli do celu, Jimmy uznał, że musi mu to w końcu wyznać.
- Alexy, miałem Ci coś powiedzieć po szkole, pamiętasz? - odpowiedziało mu skinięcie - Otóż... Ja... Ja się wyprowadzam. - wydusił z siebie w końcu tę informację.
- Co? - zapytał jakby ta wiadomość do niego nie dotarła - Gdzie? Kiedy? Dlaczego? - pytał dalej z prędkością karabinu maszynowego
- Alexy tyle razy Ci mówiłem, że nie mogę mieszkać u Twoich rodziców przez resztę życia i prędzej czy później będę musiał się wynieść. Zamieszkam z bratem i babcią, przyjadą po mnie dzisiaj o 16. - chłopak nic nie odpowiedział, po prostu stał bez najmniejszego ruchu. - Jesteś zły? - spytał zmartwiony
- Nie. - odpowiedział krótko, lekko drżącym głosem.
Po policzku Alexy'ego spłynęła łza, więc odwrócił się czym prędzej i pobiegł do swojego pokoju, gdzie usiadł na łóżku z podkulonymi nogami. Chwilę potem do pomieszczenia wszedł brunet. Usiadł przed chłopakiem i podniósł jego głowę, tak by spojrzeć w jego załzawione oczy.
- Alexy przestań proszę... - szepnął - Nie możesz płakać, nie możesz, nie możesz płakać przez nikogo, a zwłaszcza przeze mnie - ostanie słowa powiedział drżącym głosem, przytulił chłopaka i sam uronił jedną łzę, która poleciała na policzek Alexy'ego. - Rozumiesz? Nie możesz, nigdy więcej...
- Jimmy... - chłopak nie dokończył, bowiem uniemożliwił mu to brunet całując go, po pewnym czasie przerywając, gdyż zabrakło im obu powietrza.
- W porządku? - spytał Jimmy gładząc chłopaka po policzku
- Tak, już dobrze. - odpowiedział półszeptem
- Cieszy mnie to. Zaraz 16 - zauważył spoglądając na zegarek - Zejdziesz ze mną na dół? - odpowiedziało mu przytaknięcie
Po chwili chłopcy siedzieli już na schodach przed budynkiem, czekając na samochód, który ma przyjechać po bruneta. Teraz również nie rozmawiali. Alexy siedział oparty o jego ramię, chcąc jak najdłużej czuć jego obecność. Wiedział, że niedługo nie będzie mógł jej mieć w każdej chwili. Niedługo potem pod dom zajechał srebrny samochód, z którego wysiadł Jacob i starsza pani, gdy Jimmy ich zobaczył, od razu ruszył w ich kierunku i przytulił staruszkę. Zamienili ze sobą kilka zdań i widać było, że Jimmy był wtedy szczęśliwy, w przeciwieństwie do Alexy'ego, który siedział smutny na schodach. Kiedy brunet to zobaczył, podszedł do niego i zaciągnął go do swojej rodziny.
- Babciu, chce Ci przedstawić najważniejszą osobę w moim życiu, to jest Alexy.
- Dzień dobry, miło mi panią poznać. - zaczął nieśmiało chłopak
- Mi również chłopcze. - uśmiechnęła się ciepło, co chłopak odwzajemnił - Ale wybacz, ale powinniśmy już jechać.
- Za chwilę do was dojdę. - odpowiedział brunet
- Dobrze, byle nie za długo. - odpowiedziała seniorka, po czym razem z Jacob'em wsiedli do samochodu
- Alexy pamiętaj, że zawsze będziesz mógł do mnie przyjść. Zawsze. Będziesz mile widziany. Wyślę Ci wieczorem adres. Do jutra. - powiedział i pocałował chłopaka w czoło na pożegnanie, po czym wsiadł do samochodu.
Minęły już trzy tygodnie odkąd Jimmy wyprowadził się od Alexy'ego. Chłopcy dosyć często widywali się po szkole, wszystko było nareszcie takie jakie miało być: poukładane. Brunet po raz pierwszy od kilku lat jest naprawdę szczęśliwy. Zaprzyjaźnił się z Ethan'em, który nie zdradzał jakichkolwiek oznak, że jest nim zainteresowany. Było normalnie... do czasu.
Pewnego popołudnia do Jimmy'ego przyszedł Ethan, z którym rozmawiał około godziny, po czym położył się do łóżka, gdyż tego dnia był dziwnie zmęczony. Niby nic szczególnego. Może i by tak było, gdyby nie to, że przed domem bruneta, Ethan spotkał Alexy'ego, z którym postanowił zamienić kilka zdań.
- Witaj Alexy, dawno żeśmy nie rozmawiali. - zaczął z tym swoim sztucznym uśmiechem.
- Faktycznie dawno. - odpowiedział nieufnie Alexy, nie wiedział o co mu chodzi, ale na pewno nie o miłą pogawędkę
- Pamiętasz co Ci ostatnio powiedziałem? 
- Trudno zapomnieć. - wycedził przez zęby
- Świetnie! Zapewne już zauważyłeś, że bardzo się do siebie zbliżyliśmy i... Powiem po krótce - przerwał, nachylił się nad jego uchem i dopiero dokończył - Zrobiliśmy to. - szepnął mu do ucha, na co oczy Alexy'ego rozszerzyły się do granic możliwości i pojawiły się w nich łzy, które za chwilę zaczęły spływać po jego policzkach.
- Nie będę wdawał się w szczegóły, bo raczej nie chcesz słuchać o tym jak dobrze nam było. Miłego dnia Ci życzę. - odpowiedział już normalnie, ze swym słynnym uśmieszkiem, odwrócił się na pięcie i odszedł, zostawiając osłupiałego i załamanego chłopaka na środku ulicy.
Kiedy Alexy po chwilowym osłupieniu odzyskał władzę w nogach, ruszył do domu Jimmy'ego. Wpadł do środka, nawet nie pukając oraz z impetem trzaskając drzwiami, pobiegł jak najszybciej na piętro do pokoju chłopaka, którego obudził dźwięk zatrzaskiwanych drzwi. Stanął w wejściu do jego pokoju i powiedział przez zaciśnięte gardło:
- Dlaczego? - spytał ze łzami - Dlaczego mi to zrobiłeś?
- Co zrobiłem? - spytał nie bardzo rozumiejąc
- Nie udawaj! Wiesz o co mi chodzi! Dlaczego mnie zdradziłeś? I to na dodatek z Ethan'em!
- Że co niby zrobiłem?! Jak mógłbym zrobić Ci coś takiego? Kto Ci naopowiadał takich głupot?
- Nie kłam! On mi to powiedział! Z resztą, po co ja w ogóle z Tobą gadam... Mogłem przewidzieć, że nic mi nie powiesz. - powiedział jeszcze bardziej załamany i odwrócił się z zamiarem szybkiego odejścia
- Alexy poczekaj!
C.D.N...
_________________________________________________________________________________
Tak to już koniec, proszę nie zabijajcie mnie! Na następny rozdział mam coś ekstra! *ucieka przed falą hejtów i wyzwisk*
Edit: Dobra możecie mnie zabić, ale jak to pisałam uważałam za dobre, ale jednak zablokowałam się tym trochę i musiałam wprowadzić poprawkę. Przepraszam jeśli ktoś bardzo czekał na rozdział, za chwilę się za niego biorę. Pozdrawiam i mam nadzieję, że jeszcze ktoś to czyta :*

poniedziałek, 6 czerwca 2016

...

Witam. Wiem, że pewnie dostanę ochrzan za to, że tak długo, a jeszcze nie ma rozdziału, ale wydarzyło się coś strasznego w moim życiu przez co nie jestem w stanie go dokończyć. Bardzo przepraszam, ale po prostu nie dam rady. W związku z powyższym zawieszam oba blogi na czas nieokreślony, gdyż nie wiem ile czasu zajmie mi pozbieranie się oraz kiedy znów będę mogła z radością zacząć pisać. Jeszcze raz przepraszam, mam nadzieję, że rozumiecie i wybaczycie mi.



Zaraz jak tylko dojdę z sobą do ładu od razu kończę rozdział, może nawet uda mi się napisać jakiegoś OS jako rekompensatę.




piątek, 13 maja 2016

Polsat Zaprasza na Wiadomości!

Uwaga! Uwaga!

Czas na...


Na wstępie znów chcę przeprosić, że nic nie dodaje, ale nie mam czasu. Niby po egzaminach miały być luzy, a tu UFO i nie mam kiedy spokojnie usiąść i napisać rozdział. W tym miesiącu też będę miała małe urwanie głowy ze składaniem papierów, potem zielona szkoła. Myślę, że nowy rozdział będzie za ok. 2 tygodnie, jeżeli uda mi się coś napisać to oczywiście wstawię, ale nic nie obiecuję.

Drugą sprawą jest to, iż postanowiłam założyć drugi blog. Dzięki mojej kochanej Wiki, przez którą cały dzień słuchałam Get Out Alive naszła mnie wena na napisanie czegoś innego. Będzie to historia chłopaka, który przez przypadek zawarł pakt z demonem. Mam już napisany pierwszy  rozdział, który nawiasem mówiąc powstał w 30 minut i wydaje mi się całkiem niezły. Główne postacie to Danny i Damon, ja chyba mam jakąś dziwną manię nadawania moim postacią imion zaczynających się na tą samą literę XD. Oczywiście nie będę zaniedbywać tego bloga, na obu będę zamieszczać rozdziały najszybciej jak to możliwe. Mam nadzieję, że zechcecie przeczytać moje nowe opowiadanie, i że się spodoba. Jak tylko założę blog dam wam link, będziecie mogli go znaleźć po prawej stronie pod listą czytelniczą.
Do Wiki: możesz czuć się współautorem tego opowiadania XD Szkoda, że ta wena przyszła o 11 w nocy.

Dziękuję za uwagę. Mam nadzieję, że nie rozczarowaliście się za bardzo ;)

sobota, 30 kwietnia 2016

Nieoczekiwane Spotkania

Przepraszam! Znowu długo nie pisałam, ale ciągle coś i nie miałam czasu na nic. Ale w końcu napisałam, rozdział miał być krótki, ale u mnie to niemożliwe i nie jest tak krótki jak być miał. Pewien pomysł, o którym wie Wika też się na razie nie pojawił. Nowy rozdział chce dodać szybciej i może wyrobię się w te dwa dni. Koniec ogłoszeń parafialnych. Zapraszam i życzę miłego czytania.

Rozdział IX

Następnego dnia Alexy obudził się pierwszy, co zdziwiło go trochę. Również pierwszy raz widział śpiącego szatyna, nie zastanawiając się wplótł palce w czarne włosy, drapiąc i głaszcząc go po głowie, na co chłopak uśmiechnął się lekko i otworzył oczy. Kiedy Alexy zobaczył, że chłopak już nie śpi szybko zabrał rękę.
- Nie przerywaj. - mruknął niezadowolony szatyn, chłopak tylko westchnął i wrócił do uprzednio przerwanej czynności. - Przyznaję, że to przyjemna pobudka, ale myślałem, że to ja Cię miło obudzę.
- Miło to znaczy jak? - spytał wyraźnie zaintrygowany
- Nie będę Ci tego tłumaczył, bo nadarzy się jeszcze okazja do zaprezentowania. Nie będę psuł niespodzianki
- Ale ja się przecież wcale nie obudziłem. - powiedział i położył się z powrotem udając, że jeszcze śpi.
Jimmy zaśmiał się, a po chwili zawisł nad nim i pocałował go na "pobudkę".
- A teraz, gdy obie strony są zadowolone trzeba wstać.
- Musimy? - jęknął cierpiętniczo 
- Tak, musimy. Zapomniałeś, że dzisiaj poniedziałek?
- Co takiego?! - krzyknął zaskoczony, na co chłopak zaczął się śmiać
- A więc nie myliłem się? Zapomniałeś? - mówił nie przestając się śmiać
- Nie ma się z czego śmiać!
- Już nie marudź i wstawaj.
Alexy mruknął jeszcze coś pod nosem i wstał z łóżka. Chłopcy wykonali poranną toaletę (nie robili tego razem, więc bez wyobrażeń XD dop. od autorki), ubrali się, zeszli na śniadanie, które zjedli dość szybko i wyszli do szkoły. Kiedy dotarli na miejsce oraz weszli do środka Alexy, aż przetarł oczy ze zdziwienia, zobaczył bowiem tego samego chłopaka, na którego wpadł w parku. Stał tak jeszcze chwilę patrząc na chłopaka wytrzeszczonymi oczami.
- No i na co Ty się tak gapisz? - bardziej warknął niż powiedział szatyn
- Na nic... - powiedział cicho, spojrzał na podłogę i odszedł nie czekając na chłopaka
Po chwili stali już pod klasą, ale Alexy i Jimmy nie stali obok siebie jak zwykle, a do niebieskookiego podszedł Kentin.
- Cześć, pamiętasz mnie jeszcze?
- Ciężko zapomnieć w końcu na Ciebie wpadłem. - odpowiedział z nikłym uśmiechem
- Przecież nic się nie stało. Słuchaj może byśmy dzisiaj usiedli razem? Jeśli nie masz nic przeciwko.
Chłopak spojrzał na Jimmy'ego, od którego biła zazdrość.
- Nie mam, możemy razem usiąść. - odpowiedział po chwili namysłu
Rozmowę przerwał dzwonek i wszyscy weszli do klasy. Przez całą lekcje Alexy rozmawiał z Kentinem, a Jimmy tylko przyglądał się temu z końca sali. Sam nie wiedział co czuł w tej chwili. To bardziej złość czy smutek? Nie umiał odpowiedzieć sobie na to pytanie. Jego rozmyślania przerwał dźwięk dzwonka, więc spakował się jak najszybciej i równie szybko wyszedł z klasy kierując się na dziedziniec gdzie usiadł pod drzewem, zamknął oczy, a jego myśli znów powróciły do sytuacji sprzed zaledwie chwili.
- Mogę się przysiąść? - znajomy głos wyrwał go z zadumy
- Idź lepiej usiąść z tym nowym. 
Ignorując słowa szatyna, chłopak usiadł obok.
- Wolę z Tobą. - powiedział trochę smutno
- To przeze mnie z nim usiadłeś, prawda? - spytał i zaczął się bawić jego włosami
- Sam nie wiem. Było mi przykro jak tak na mnie warknąłeś.
- Przepraszam, byłem zazdrosny jak tak na niego patrzyłeś.
- Ty zazdrosny? - spytał unosząc brew nie dowierzając
- A co? Tylko Ty możesz być zazdrosny o mnie? Kocham Cię głuptasie. - powiedział ostatnie zdanie wypowiadając ze śmiechem
- Ja Ciebie też. - odpowiedział z rumieńcem
- Chodźmy już, bo zaraz się spóźnimy. - powiedział już szczęśliwy szatyn, a chłopak skinął głową
Tym razem ta lekcja minęła jak zazwyczaj. Alexy siedział z Jimmy'm, z którym przez cały czas rozmawiał, nie zwracając większej uwagi na nauczyciela. Kiedy zaczęła się przerwa chłopcy poszli pod salę, gdy stali przy szafkach zaczepił ich Kentin.
- Słuchaj, widziałem, że patrzyłeś na mnie jakbyś chciał mnie zabić, więc chciałbym się dowiedzieć dlaczego. - powiedział zwracając się do Jimmy'ego
- Nic takiego, to było drobne nieporozumienie i wcale nie zamierzam zabić Cię wzrokiem. Przepraszam za to zwłaszcza, że nawet się nie znamy. 
- Nic wielkiego się nie stało, chciałem to tylko wyjaśnić. A tak w ogóle jestem Kentin. - powiedział i wyciągnął rękę, którą szatyn uścisnął
- Jimmy, miło poznać.
I znów rozmowę przerwał dzwonek obwieszczając początek kolejnej lekcji.
- Ja naprawdę nie znoszę tego dźwięku. - marudził Alexy
- Wiem, wiem. Chodź już, zostały już tylko dwie godziny jakoś to przeżyjesz. Jak chcesz to może gdzieś później pójdziemy, co Ty na to? - zaproponował szatyn
- Pewnie! W takim razie wytrzymam to! - obwieścił radośnie
Wszyscy weszli do klasy i zajęli swoje miejsca. Lekcja okazała się nie aż tak nudna i minęła dosyć szybko, co bardzo ucieszyło Alexy'ego, ale następna lekcja była męką. Czas jakby specjalnie zwolnił powodując dłuższe katusze, na tej jakże ciekawej lekcji chemii. Chłopak co chwilę z utęsknieniem wpatrywał się w zegar, mając jakby nadzieję, że za chwilę zobaczy, iż została tylko minuta do końca. Kiedy w końcu zajęcia się skończyły chłopak wybiegł z sali niczym strzała, zatrzymując się na dziedzińcu, aby poczekać na Jimmy'ego, który przyszedł po chwili.
- To gdzie chcesz iść? - spytał szatyn
Chłopak zamyślił się, a potem wykrzyknął radośnie - Na lody!
- Dobrze, więc na lody. - potwierdził Jimmy
Ruszyli w stronę kawiarenki i po dziesięciu minutach byli już na miejscu, złożyli zamówienie, a potem rozmawiali i wygłupiali się.
- Może pójdziemy jeszcze na spacer? - zaproponował szatyn
- Pewnie! - powiedział szczęśliwy Alexy
Skierowali się, więc do parku, gdzie wolnym krokiem przemierzali ścieżki, aż w pewnym momencie spotkali nikogo innego jak Kentina, który spacerował z psem.
- Cześć wam.
- Cześć. - odpowiedzieli razem
Kiedy zaczęli rozmawiać do Alexy'ego podbiegł pies chłopaka i stając na tylnych łapach oparł się o jego nogę.
- Pamięta Cię. - zauważył brunet
- Na to wygląda. - ucieszył się chłopak
- Mogę was o coś zapytać? - wtrącił Jimmy, a odpowiedziało mu skinięcie chłopców. - Skąd właściwie się znacie?
- Cóż... To było tak, że spacerowałem z psem, aż nagle ktoś na mnie wpadł. Tym kimś okazał się Alexy, był cały roztrzęsiony, więc próbowałem go jakoś uspokoić, potem trochę pogadaliśmy i to właściwie tyle. Od tamtego momentu spotkaliśmy się dopiero dzisiaj. - wyjaśnił mu brunet, a Jimmy pokiwał tylko głową na znak, że rozumie
- Na nas już chyba pora, nie uważasz Alexy? - powiedział szatyn
- Tak powinniśmy już wracać. - przyznał chłopak
- My też już idziemy, więc możemy wyjść razem. - zaproponował brunet
- Jasne, czemu nie. - odpowiedział Jimmy
Wszyscy poszli, więc do wyjścia, dużo rozmawiając po drodze, aż w pewnym momencie Jimmy zatrzymał się i wpatrywał się w jeden punkt. Jak się okazało patrzył się na chłopaka może dwa lata młodszego od nich, miał około metr siedemdziesiąt wzrostu, czarne włosy i brązowe oczy. Stał pod drzewem tak jakby na kogoś czekał. Jimmy ruszył nieśmiało w jego kierunku, a kiedy był tuż przy nim, chłopak przeniósł swój wzrok na niego i stanął przed nim.
- Jacob? Czy to naprawdę Ty?
_________________________________________________________________________________
Tam tam dam... i Polsat XD Mam nadzieję, że się podobało i liczę na sugestię kim może być tajemniczy Jacob. Do zobaczenia w następnym rozdziale. Paaa :* 

sobota, 9 kwietnia 2016

Tak Łatwo Cię Kochać

Długo to trwało, ale w końcu udało mi się coś napisać. Gomen, że musieliście tyle czekać za to mam nadzieję, że rozdział się spodoba.

Rozdział VIII

Po chwili chłopak wyszedł z łazienki z ręcznikiem przepasanym na biodrach. Był tak zamyślony, że dopiero po chwili zauważył, że Jimmy siedzi na jego łóżku i przygląda mu się.
- Nie patrz tak na mnie... - szepnął zawstydzony Alexy
- Wybacz. - odpowiedział i odwrócił wzrok - Tak właściwie... Co on Ci powiedział przed tą kawiarnią?
- Nic takiego. - powiedział i mimowolnie zacisnął ręce w pięści.
- Nie kłam. On Ci to powiedział prawda? - powiedział zmartwiony
- Powiedział co? - powiedział lekko wystraszony, bał się, że zaraz usłyszy, że to koniec.
- To, że zaproponował mi żebym u niego zamieszkał.
- Co takiego?! - krzyknął zaskoczony, a w jego głowie znowu zabrzmiały słowa Ethana.
- To nie o tym Ci powiedział? - spytał zdziwiony
- Nie możesz z nim zamieszkać! Proszę nie wyprowadzaj się. - powiedział błagalnym głosem, usiadł obok i wtulił się w chłopaka. - Nie zostawiaj mnie. - szepnął
- Alexy, spójrz na mnie. - powiedział czule i podniósł jego podbródek tak żeby mógł spojrzeć mu w oczy. - Przecież Cię nie zostawię, ale zrozum ja muszę się wyprowadzić. Nie mogę do końca życia mieszkać z Twoimi rodzicami.
- Błagam Cię, zgodzę się na każdego tylko nie na niego!
- Dlaczego nie?
- Bo on naprawdę chce Cię poderwać! Proszę uwierz mi! To o tym powiedział mi przed kawiarnią! - prosił ze łzami w oczach po czym przytulił się do niego. - Proszę... - wyszeptał
- Już dobrze, uspokój się. Nie wyprowadzę się do niego.
- Dziękuję... - szepnął po czym zasnął wyczerpany.
Następnego dnia, gdy się obudził nie zastał w pokoju bruneta. Za to kiedy zszedł na dół czekała na niego miła niespodzianka, gdyż zobaczył jak Jimmy robił jego ulubione naleśniki z czekoladą, a żeby tego było mało nie miał na sobie koszulki. Brunet odwrócił się z gotową porcją na talerzu w ręce i spostrzegł Alexy'ego, który już zdążył zająć miejsce przy stole, podał mu talerz i pocałował na powitanie.
- Dobrze spałeś?
- Tak, dziękuję za śniadanie, ale naprawdę nie musiałeś. - odrzekł z promiennym uśmiechem
- Nie musiałem, ale bardzo chciałem. Dzisiaj znowu jesteśmy sami, bo Twoi rodzice już dawno wyszli do pracy, a Armin powiedział tylko, że wychodzi i będzie wieczorem, więc mamy cały dom dla siebie, ale chciałbym Cię zabrać w kilka miejsc, dobrze?
- Pewnie! - wykrzyknął ucieszony
- Super. Zaraz po śniadaniu idziemy. - oznajmił po czym wyszedł z kuchni i skierował się na górne piętro.
Po godzinie chłopcy byli gotowi do wyjścia, brunet chwycił jeszcze czarny plecak czym zaciekawił chłopaka.
- Co tam masz? - pytał z zaciekawieniem
- Później się dowiesz. - odparł z uśmiechem chłopak czym wzmógł ciekawość w Alexy'm
Chwilę później obaj siedzieli już na przystanku czekając na właściwy autobus, w tym czasie Jimmy był zasypywany falą pytań odnośnie tego dokąd mają jechać, lecz był nieugięty i nic na ten temat nie powiedział. Kiedy siedzieli już w autobusie brunet starał się zająć rozmową Alexy'ego, by ten nie dopytywał się już dokąd jadą. Po godzinnej podróży dotarli do małego miasteczka za miastem. Była godzina 14, więc Jimmy postanowił zabrać swojego chłopaka na obiad do pobliskiej knajpki. Następnie poszli razem na spacer po starówce, aż w końcu około godziny 18 brunet zaprowadził go do niewielkiego lasku otaczającego miasteczko, w połowie drogi Jimmy zatrzymał się i przewiązał chłopakowi oczy czarną bandaną.
- Zostaw, to ma być niespodzianka. - powiedział, gdy chłopak próbował zdjąć chustę.
- Ale ja się przecież przewrócę! - powiedział przeciągając lekko ostatnie słowo
- Nie przewrócisz. Już ja się o to postaram. - Alexy nie zdążył zapytać się o co mu chodzi, gdyż poczuł jak chłopak łapie go pod kolanami oraz pod ramionami i idzie z nim dalej.
Po 20 minutowym marszu dotarli na miejsce i Jimmy odstawił chłopaka na ziemię.
- Już jesteśmy, ale nie zdejmuj jeszcze bandany. - chłopak skinął głową i podekscytowany czekał na rozwój wydarzeń. 
Po chwili brunet podszedł do niego, odwiązał chustę i odsunął się odsłaniając to co przygotował, a mianowicie kolację niedaleko jeziora. Alexy z zachwytem oglądał taflę błękitnej i czystej wody, w której odbijały się ostatnie promienie słońca co sprawiało, że jezioro wydawało się jeszcze piękniejsze.
- Nie jest to nic nadzwyczajnego, ale mam nadzieję, że Ci się podoba. - głos bruneta wyrwał go z zadumy.
- Żartujesz? Tu jest cudownie! - powiedział szczęśliwy oraz uśmiechnął się promiennie, podszedł do niego i przytulił go - Dziękuję.
Jimmy odwzajemnił uśmiech i pocałował go lekko po czym złapał za rękę i zaprowadził do koca, na którym było wszystko przygotowane. Chłopcy żartowali oraz rozmawiali ponad dwie godziny i na niebie było widać już piękny księżyc, w którego blasku jezioro wyglądało jeszcze lepiej niż w promieniach wieczornego słońca.
- Pięknie... - szepnął niebieskooki, a brunet uśmiechnął się na to lekko.
- Cóż wydaję mi się, że to dobry moment... - powiedział i wyciągnął butelkę wina.
- Czym Ty mnie jeszcze dzisiaj zaskoczysz? - powiedział i uśmiechnął się
- No może jeszcze jedną rzeczą. - odwzajemnił uśmiech
Po wypiciu wina chłopcy przyglądali się gwiazdom leżąc na kocu, gdy Jimmy dał się ponieść aurze tego miejsca i cicho zaśpiewał kawałek piosenki.
,,Your soul can't hate anything
Everything about you is so easy to love
They're watching you from above
Give me all the peace and joy in your mind
I want the peace and joy in your mind
Give me the peace and joy in your mind
Everything about you resonates happiness
Now I won't settle for less"
- To było cudowne, wspaniale śpiewasz.
- Przesadzasz.
- Wcale nie! Też chciałbym umieć śpiewać tak pięknie jak Ty.
- Dziękuję, jak zwykle masz więcej wiary w moje umiejętności niż ja sam. - powiedział gładząc policzek chłopaka. - Jest już późno, więc czas na ostatnią niespodziankę - odrzekł sięgając coś z plecaka. - Urodziny masz za pięć dni, ale proszę. Wszystkiego najlepszego.
Alexy szybko odpakował otrzymany prezent i wzruszył się na to co zobaczył. W środku była bowiem deseczka z napisem "Wszystko w Tobie jest tak łatwe do kochania" oraz naszyjnik ze złotą literą "J", na której było wygrawerowane "Będę Cię kochać po wiek wieków".
- Dziękuję to najcudowniejszy prezent jaki kiedykolwiek dostałem. - powiedział, a po jego policzku poleciała łza. Pierwsza, druga i kolejne.
- Hej dlaczego płaczesz? - spytał zmartwiony
- Ze szczęścia. - odpowiedział z uśmiechem i przytulił się do chłopaka.
- Takie łzy to ja rozumiem. - powiedział po czym zaśmiali się obaj. - Ale jest już późno i musimy wracać.
- Dobrze, jestem już trochę zmęczony.
Chłopcy posprzątali po sobie po czym poszli na przystanek. Znów czekała ich godzinna jazda pod czas, której Alexy przegrał ze zmęczeniem i zasnął oparty o bruneta. Kiedy dojechali na miejsce Jimmy wziął chłopaka delikatnie na ręce i zaniósł do pokoju, starając się go przy okazji nie obudzić. Sam przygotował się do snu po czym położył się ostrożnie obok Alexy'ego i pocałował go w czoło.
- Słodkich snów królewiczu. - szepnął, przytulił się do niego i zasnął.

_________________________________________________________________________________
Dziękuję za przeczytanie, mam szczerą nadzieję, że się podobało, jeżeli tak to może zostawisz komentarz? Jeżeli nie to też możesz go zostawić ;)
Polecam także piosenkę Bliss, która zainspirowała mnie do napisania tego rozdziału i, której fragmenty się w nim pojawiały.

sobota, 26 marca 2016

Wielkanocne życzenia

Wesołych, zdrowych świąt Wielkiej Nocy
Pogody ducha i uśmiechu każdego dnia
Odrobiny szaleństwa w życiu 
Spełnienia najskrytszych marzeń
Dla uczących się - samych dobrych ocen 
Dla pracujących - wielu sukcesów zawodowych
Sympatykom dobrej muzyki, by ta została z wami do końca i co dzień wywoływała tylko najlepsze emocje
Świąt spędzonych z rodziną i najbliższymi przyjaciółmi
Życzy Akuma Yami alias Kazze :*

(jednak obrazek na rockowo, pozdrawiam fanów tego wspaniałego gatunku)

poniedziałek, 21 marca 2016

Przyjaciele i Wrogowie

Rozdział VII

- Jestem Kentin.
Chłopak pomógł mu wstać i zaprowadził do ławki gdzie starał się dowiedzieć co się stało. Właściwie to sam nie widział dlaczego tak robi, chyba najzwyczajniej było mu go szkoda. Z czasem Alexy zaczął się uspokajać i teraz mógł przyjrzeć się osobie, na którą wpadł. Ubrany był w czarną podkoszulkę, na którą założył białą koszulę oraz spodnie moro. Był też całkiem przystojny, ma jasnobrązowe włosy i szmaragdowe oczy, w których zapatrzył się na moment, więc spuścił wzrok na czubki swoich butów.
- Nie wiesz, że takie spodnie już dawno wyszły z mody? - zapytał cicho, uśmiechając się lekko.
- Ledwie się poznaliśmy, a Ty już mnie krytykujesz - powiedział udając obrażonego, na co niebieskooki zaczął się śmiać. - Niedługo będę musiał iść, ale wcześniej idę z moim psem - przerwał i wskazał na młodego owczarka niemieckiego leżącego pod ławką - na drugi koniec parku. Chcesz iść ze mną?
- Jasne, czemu nie? Nawet nie zauważyłem, że przyszedłeś z psem.
- Na Twoim miejscu też bym nie zauważył, ale mniejsza. Idziemy? - chłopak skinął twierdząco głową.
Po chwili spacerowali wolnym krokiem po parku dużo żartując, rozmawiając i jedząc czekoladowe ciasteczka szatyna. Kiedy byli przy fontannie w środkowej części parku obok nich przemknęła grupka dzieci na rolkach, które przy okazji trąciły Alexy'ego tak, że upadł prosto na chłopaka. Momentalnie zrobił się cały czerwony i szybko z niego wstał.
- Prze-przepraszam, j-ja muszę już iść. - wyjąkał i pobiegł do wyjścia z parku, gdzie przysiadł na chwilę.
- Co ja wyprawiam?! - spytał sam siebie po czym ruszył do domu.
Szedł wolnym krokiem starając się nie myśleć o dzisiejszym dniu. Kiedy dotarł do domu było już ciemno, więc nie obyło się bez reprymendy od rodziców, a na domiar złego w pokoju czekał na niego Jimmy, a Alexy jakoś nie palił się do rozmowy. Kiedy wszedł do pokoju czarnowłosy od razu przyparł go do ściany, a ręce oparł o nią na wysokości jego twarzy.
- Co to kurwa miało być?! - spytał podnosząc głos.
Chłopak był naprawdę zdenerwowany, Alexy nie spodziewał się takiego tonu i zachowania, jego źrenice się rozszerzyły i przeniósł wzrok z podłogi na czarnowłosego. W oczach, w których pojawiło się kilka łez, można było dostrzec zaskoczenie i strach.
- Alexy... ja nie chciałem. Przepraszam. - wrócił do swojego normalnego tonu, przyciągnął go do siebie i mocno przytulił. - Nie chciałem podnosić głosu, ja tak bardzo się o ciebie martwiłem.
- Ty martwiłeś się o mnie?! - wykrzyczał i odepchnął go od siebie. - Przecież miałeś Ethana - wyszeptał ledwie słyszalnie.
- A co on ma do tego? - spytał nie bardzo rozumiejąc.
- No bo... No bo - w tym momencie łzy spłynęły mu po policzkach - Ty mu się podobasz i on chciałby Cię mieć! Nie jestem ślepy! Widzę jak na Ciebie patrzy!
- Czyżby mój mały Alexy był zazdrosny? - spytał z łobuzerskim uśmiechem, ale zaraz spoważniał - Nie musisz się martwić, kocham tylko Ciebie.
Twarz Alexy'ego oblał rumieniec, a Jimmy szybko się do niego zbliżył, palcami uniósł jego podbródek i pocałował. Długo. Namiętnie. Niebieskooki po chwilowym osłupieniu, zaczął łapczywie oddawać każdy pocałunek, gdy zabrakło im powietrza odsunęli się lekko od siebie, lecz wtedy czarnooki przeniósł się na szyję chłopaka jednak po chwili zaprzestał.
W nocy Alexy, mimo iż miał swojego ukochanego obok, nie mógł zasnąć.
Alexy szedł boso jakąś ciemną uliczką. Nie miał pojęcia gdzie się znajduje. Szedł dosyć długo, gdy wtem wszedł w jakąś ciecz. Czerwoną, ciesz, która płynęła uliczką, a jej źródłem okazało się ciało Ethana, nad którym z nożem w ręku stał... Jimmy! Uśmiechał się lekko psychopatycznie, a gdy zobaczył chłopaka jego uśmiech się poszerzył.
- Podoba Ci się prezent, kochanie? Teraz nie musisz się niczym przejmować.
Alexy chciał zacząć krzyczeć, ale zamiast tego zerwał się i znów był w swoim pokoju, cały zlany zimnym potem.
- To tylko durny sen. - odrzekł starając się nie obudzić chłopaka.
- Stało się coś? - spytał brunet zaspanym głosem
Alexy pokręcił przecząco głową i wysilił się na uśmiech - Nie martw się, to nic takiego.
Czarnowłosy pociągnął go z powrotem na łóżko, przytulił do swojego torsu i zaczął głaskać po plecach.
- Zły sen? - spytał, na co chłopak pokiwał twierdząco - Nie bój się. Jestem przy Tobie. - wyszeptał mu czule do ucha. 
Po jakimś czasie Alexy zasnął i nie budził się więcej.
Następnego dnia wszystko wróciło do normy. Jimmy już nie "ignorował" chłopaka, a ten nie odstępował go na krok. Nie odzywał się do niego raptem jeden dzień, a tak brakowało mu jego głosu, uśmiechu. Po zakończonych lekcjach chłopcy udali się na dziedziniec gdzie Lysander powiadomił bruneta, że próby nie będzie, bo Kastiel nie przyszedł do szkoły po czym pożegnał się i odszedł w swoją stronę.
- Jeżeli nie macie żadnych planów to może gdzieś pójdziemy? - zaproponował Ethan - Chciałbym was lepiej poznać. - odparł ze sztucznym uśmiechem.
- Jasne, ja mogę iść. - powiedział brunet
- Ja też! - odrzekł bez namysłu Alexy.
- No to idziemy! - zawołał śpiewnie szatyn
Tak naprawdę Alexy nie chciał zostawiać ich samych. Czuł, że za tym uroczym uśmieszkiem kryje się coś więcej... I rzeczywiście nie mylił się. Ethan'owi nie zależało na nowych przyjaźniach, chciał po prostu zdobyć bruneta, który zainteresował go od ich pierwszego spotkania. Aczkolwiek nie wiedzieli jeszcze o jego zamiarach. Chłopcy udali się do kawiarenki gdzie zamówili po kawie i zaczęli rozmawiać. Na miłej pogawędce zeszły im ponad dwie godziny, a Alexy już pozbył się myśli, że Ethan chce odebrać mu chłopaka. Słońce zaczęło powoli znikać za horyzontem i chłopcy wyszli z kawiarenki.
- Zapomniałem portfela! - oznajmił brunet - Poczekacie chwilę?
- Pewnie! Idź. - rzekł Alexy
Kiedy chłopak stał przy drzwiach Ethan krzyknął za nim.
- Hej Jimmy, ja już muszę iść, więc do zobaczenia! - zawołał z tym samym sztucznym uśmiechem.
Chłopak pomachał mu i wszedł do środka, gdy Ethan został sam z niebieskookim, podał mu rękę, a gdy chłopak ją uścisnął, pociągnął go do siebie po czym nachylił się i powiedział mu coś do ucha, na co oczy Alexy'ego rozszerzyły się do granic możliwości. Ethan odsunął się i znów przybrał swój uśmiech, po czym zostawił osłupiałego chłopaka, który stał tak do momentu, w którym wrócił Jimmy i szturchnął go lekko w ramie.
- W porządku? - spytał zatroskany
- W jak najlepszym. Idziemy? - szybko zmienił temat
- Tak, chodź.
Zaraz jak tylko weszli do domu, Alexy pobiegł do swojego pokoju i wszedł pod prysznic. Słowa chłopaka nadal odbijały się echem w jego głowie i nie mógł o nich zapomnieć.
,,Nie ważne jak bardzo będziesz się starać on i tak w końcu będzie mój!"

poniedziałek, 7 marca 2016

Ktoś Nowy

Na wstępie gomen Wiki, bo wiem, że mnie zabijesz, ale i tak życzę miłego czytania i, mam nadzieję, do zobaczenia.

Rozdział VI


Następnego dnia rodzice bliźniaków postanowili pojechać na zakupy. Kiedy pani domu przyszła do pokoju Alexy'ego, by go obudzić lekko się zdziwiła, gdy go tam nie zastała, lecz szybko domyśliła się gdzie może być, więc skierowała się w stronę pokoju gościnnego. Nie pomyliła się znalazła tam śpiących razem chłopców. Alexy przytulał Jimmy'ego tak, jakby ten miał zaraz uciec. Pani Smith postanowiła ich nie budzić, więc dołączyła do męża i drugiego syna. Około godziny 9:00 brunet się obudził, a gdy spojrzał w bok mimowolnie się uśmiechnął. Ujrzał bowiem śliczny obrazek, Alexy spał jak dziecko przytulając się do jego boku i trzymając rękę na jego sercu. Delikatnie wstał z łóżka, uważając przy tym, aby nie obudzić swojego chłopaka i zszedł na dół, gdy zorientował się, że są sami, zauważył na lodówce małą karteczkę. Po przeczytaniu jej, i dowiedzeniu się czemu tak jest, otworzył lodówkę tylko po to, żeby się przekonać, że w środku nic nie ma. Postanowił, więc pójść do sklepu. Ubrał się i wziął pieniądze ze stołu zostawione przez rodziców bliźniaków na sprawunki. Wyszedł z mieszkania i po pięciu minutach był na miejscu. Kupił produkty na śniadanie po czym skierował się z powrotem do mieszkania chłopaka. Gdy był już w domu Alexy'ego, położył wszystko na stole, zdjął kurtkę oraz buty i wziął się za przygotowanie śniadania. W tym momencie obudził się również Alexy, gdy nie zastał Jimmy'ego w łóżku postanowił sprawdzić na dole. Kiedy chłopak usłyszał kroki na schodach spojrzał na  zegarek, który wskazywał godzinę 10:40 oraz odwrócił się z talerzem w ręku, który postawił przed chłopakiem, który zdążył już zająć miejsce przy stole i pocałował go w policzek.
- Dzień dobry Śpiąca Królewno - powiedział wesoło, a Alexy tylko wydął policzki obwieszczając swoje niezadowolenie.
- Co Ci tak wesoło?
- No wiesz... spędziłem wczoraj z Tobą cały dzień. To wystarczający powód. - powiedział i uśmiechnął się do chłopaka, na co ten skinął głową na znak, że rozumie. - Stało się coś? - spytał zatroskanym głosem.
- Po prostu... Nie mogę uwierzyć, że Twój własny ojciec tak Cię traktuje. To jest... To jest... takie niesprawiedliwe! - powiedział drżącym głosem, a na jego policzku pojawiła się srebrzysta łza.
- Nie płacz. - powiedział wycierając jego policzki z łez. - Wiesz, że nie lubię kiedy jesteś smutny. - powiedział przytulając chłopaka do swojego torsu, gdy przestał płakać znów zwrócił się do niego - To jak zjesz sam, czy mam Cię nakarmić? - spytał z zadziornym uśmieszkiem.
Zanim zdążył odpowiedzieć, Jimmy niósł go na rękach w kierunku sofy w salonie, a chwilę później siedział mu na kolanach i jadł kanapkę podaną mu przez chłopaka. Po śniadaniu chłopcy postanowili obejrzeć telewizję, ale bardziej niż programem, byli zajęci sobą, gdyż Alexy leżał na kolanach Jimmy'ego z przymkniętymi oczami, a ten głaskał go po plecach. Ich spokój zmącił SMS, który przyszedł do bruneta. Niebieskowłosy spojrzał na niego pytająco.
- To od Lysandra. Ma do mnie jakąś sprawę i chce się spotkać. - zaspokoił ciekawość chłopaka.

15 kwietnia 2015 11:25
Od: Lysander
Możemy się spotkać za pół godziny w kafejce niedaleko szkoły? To ważne.

Chłopak odpisał mu natychmiast, że przyjdzie. Po czym posiedział jeszcze trochę ze swoim chłopakiem, a następnie ubrał kurtkę oraz buty i wyszedł na spotkanie. Po dziesięciominutowym spacerze doszedł na miejsce, spojrzał na ekran telefonu 11:50. Lysander powinien się za chwilę pojawić, zdążył pomyśleć, a przed nim stanął wysoki białowłosy chłopak o dwukolorowych tęczówkach.
- Cieszę się, że przyszedłeś. Mam nadzieję, że nie czekałeś zbyt długo. - zaczął Lysander
- Nie, dopiero przyszedłem.
- Zastanawiasz się pewnie co było tak ważne, że chciałem spotkać się już dzisiaj. Otóż chciałbym Ci złożyć pewną propozycję. Jak wiesz nasza szkoła organizuje koncert i chcielibyśmy, żebyś z nami zagrał.
- Cóż - zaczął zaskoczony chłopak - N-no nie wiem. Nigdy nie grałem publicznie.
- Rozumiem. Aczkolwiek jeżeli się nie zgodzisz będziemy musieli poprosić Nataniela. A raczej źle się to skończy biorąc pod uwagę to, że Kastiel gra z nami.
- Dasz mi trochę czasu na decyzję?
- Oczywiście, a teraz wybacz, ale muszę już wracać. Do zobaczenia.
- Do poniedziałku.
Chwilę później również i Jimmy ruszył w drogę powrotną. Jednak cały czas nurtowało go jedno pytanie, gdzie zamieszka. Przecież nie może do końca życia mieszkać z rodzicami Alexy'ego. Był tak zamyślony, że nie zauważył kiedy dotarł na miejsce. Nie wszedł jednak do środka tylko usiadł na schodach i bardziej pogrążył się w myślach.
- Czemu nie wszedłeś? Stało się coś? - spytał zmartwiony chłopak, który usiadł obok i przytulił się do jego ramienia.
- To nic takiego, zamyśliłem się. - Jimmy uśmiechnął się do niego i pogłaskał go po głowie.
Reszta weekendu przebiegła bez większych zakłóceń. Choć Jimmy nie spał za dobrze, cały czas zastanawiając się co ma ze sobą począć. Zaczął się nowy tydzień i chłopcy wyszli do szkoły. Podczas drogi Jimmy starał się skupić na rozmowie, chwilowo odrzucając na dalszy plan swoje zmartwienia. Zaraz po wejściu do budynku zaczepił ich białowłosy.
- Witajcie. A więc Jimmy zastanowiłeś się nad moją propozycją?
- Jaką propozycją? - wtrącił zaciekawiony Alexy
- Lysander zaproponował mi grę w ich zespole na jeden koncert.
- Naprawdę? - spytał z nie dowierzaniem - Oczywiście, że się zgadza! - powiedział radośnie do białowłosego.
- Alexy proszę... - zaczął trochę zrezygnowany chłopak
- No co? To Twoja szansa i nie pozwolę Ci jej zmarnować! - krzyknął uradowany chłopak
- No dobrze. Zgadzam się.
- Super! Ale później policzę się z Tobą za to, że nic mi nie powiedziałeś. - powiedział i uśmiechnął się promiennie, Jimmy również to uczynił tylko lekko i bardziej jakby do siebie.
- Bardzo się cieszę. Widzimy się na próbie. Jest dzisiaj po lekcjach. - odpowiedział Lysander
- Nie ma problemu. Do zobaczenia później.
Po tym jak białowłosy odszedł chłopcy jeszcze chwilę zostali na korytarzu.
- Zobaczysz będziesz gwiazdą! - mówił cały czas uśmiechający się niebieskowłosy
- Po jednym koncercie? Nie sądzę.
- Oj nie bądź takim sceptykiem! - powiedział udając obrażonego jego podejściem.
Nagle zadzwonił dzwonek i przerwał chłopcom rozmowę.
- Nie znoszę tego dźwięku. - żalił się Alexy
- Nie Ty jeden, a teraz już nie marudź. - powiedział i pociągnął chłopaka za sobą w kierunku klasy.
Lekcje mijały jedna za drugą, chociaż i tak czarnowłosy był bardziej zaabsorbowany swoimi problemami, by się na nich skupić, nie zwracał nawet zbytniej uwagi na Alexy'ego. Skończyły się wszystkie lekcje i uczniowie zaczęli opuszczać budynek. Chłopcy wyszli  jako ostatni, chociaż Alexy szedł lekko z tyłu za Jimmy'm. Był przygaszony i patrzył się w podłogę. W końcu ten ignorował go cały dzień i nie wiedział dlaczego. Zrobiłem coś nie tak? - przeszło mu przez myśl. Kiedy wyszli na dziedziniec na czarnowłosego czekali już członkowie zespołu. Ale był tam chłopak, którego wcześniej nie widział. Miał ciemnobrązowe włosy i piwne oczy, ubrany był w czarną bluzkę, ramoneskę, szare spodnie i czerwone trampki.
- O, już jesteś. Pozwól, że was sobie przedstawię, to jest Ethan nasz tymczasowy basista. - powiedział po czym zwrócił się do wspomnianego chłopaka. - Ethan to Jimmy, o którym Ci mówiłem.
- Miło poznać. - powiedział z uśmiechem czarnowłosy i podał mu dłoń.
- Mi również. - chłopak również się uśmiechnął i uścisnął dłoń Jimmy'ego, przejeżdżając opuszkami palców po jej wewnętrznej stronie, co nie umknęło uwadze Alexy'ego.
Chłopak stał lekko na uboczu i kipiał z wściekłości, gdy widział jak piwne oczy wlepiają się w jego chłopaka wręcz rozbierając go wzrokiem. Nie mogąc już dłużej przyglądać się temu jakże pięknemu obrazkowi, Alexy wrócił się do szkoły. Poszedł do biblioteki, usiadł w niewidocznym miejscu między regałami i podciągnął kolana pod brodę.
- Czy naprawdę zrobiłem coś niewłaściwie? - spytał cicho sam siebie, a po jego policzku spłynęła łza i dotknął swojej klatki piersiowej na wysokości serca. - To tak bardzo boli...
Po godzinie rozmyślań Alexy wyszedł z biblioteki, niestety pojawił się w złym miejscu o złej porze, bo właśnie z piwnicy, w której odbywała się próba, wyszli Jimmy z Ethanem. Szatyn jedną rękę zarzucił na szyi bruneta i obaj śmiali się z tylko im znanych tematów. Wtem czarnowłosy spostrzegł Alexy'ego, który patrzył na niego smutnym wzrokiem, w którym można też było ujrzeć lekkie rozczarowanie. Jimmy już miał coś powiedzieć, ale niebieskooki mu uciekł i biegł w stronę wyjścia.
- Alexy zaczekaj! - krzyczał za nim chłopak
- Nie! Zostaw mnie! - również krzyczał, a z jego oczu zaczęły płynąć słone strużki.
Cały zapłakany pobiegł do parku lecz zaczerwienione oczy utrudniały mu widoczność i wpadł na coś. Jak się okazało tym "czymś" okazał się chłopak lecz Alexy nie przyglądał mu się. Po prostu siedział na ziemi, a tajemniczy chłopak sam przy nim ukucnął.
- Nic Ci nie jest? - spytał jednak odpowiedziała mu cisza.
Przypomniało mu się ich pierwsze spotkanie. Zaczęło się dokładnie tak samo i znów ten ból w sercu, a po jego policzkach zaczęły spływać nowe łzy.
- Co się stało? I jak masz na imię? - dopytywał chłopak
- A-Alexy. - wydukał
- Już nie płacz. Ja jestem...
C.D.N.

piątek, 26 lutego 2016

Nigdy Nie Jest Za Późno - songfic

No więc wreszcie jest to wyczekiwane "coś" (XD) na blogu, a że mam dobry humor, bo dzisiaj piątek, to dedykuję ten songfic moim (jedynym) czytelniczkom, więc Wika i Zrazik to dla was :*
I Wiki nie wcale nie musisz się bać XD.

Never Too Late by Three Days Grace


Właśnie wróciliśmy ze szpitala. To już drugi raz, gdy Jimmy próbował się zabić. Nie wiedziałem czemu... W końcu wydawało mi się, że jest szczęśliwy. Kiedy dotarliśmy do domu, bez namysłu wszedłem do pokoju, który aktualnie zajmował.
This world will never be
What I expected
And if I don't belong
Who would have guessed it
- Dlaczego? - spytałem przez łzy nie będąc w stanie nic więcej powiedzieć.
- Bo ten świat nigdy nie będzie taki jaki oczekiwałem. I jeśli przestanę do niego należeć, kto to zauważy?
I will not leave alone
Everything that I own
To make you feel like it's not too late
It's never too late
Nie mogłem już dłużej powstrzymywać łez, więc dałem im spokojnie opadać na błękitną pościel.
- Nie zostawię w spokoju wszystkiego co posiadam, żebyś poczuł, że nie jest za późno... Bo nigdy nie jest za późno, by być szczęśliwym!
Rozpłakałem się na dobre i nie hamując więcej swoich uczuć rzuciłem mu się na szyję.
Even if I say 
It'll be alright
Still I hear you say
You want to end your life
- Nawet jeśli mówię, że wszystko będzie dobrze, ciągle słyszę jak mówisz, że chcesz skończyć ze swoim życiem! A przecież ja Cię tak kocham!
Chwila... Czy ja mu właśnie wykrzyczałem co do niego czuję? Chciałem uciec, ale złapał mnie za rękę.
Now and again we try
To just stay alive
Maybe we'll turn it around
'Cause it's not too late
- Teraz znowu spróbujemy po prostu przeżyć. Może odwrócimy to wszystko, ponieważ nie jest za późno.
No one will never see
This side reflected
And if there's something wrong
Who would have guessed it
I nikt nigdy nie zobaczy tej odbitej strony. Nikogo nie pokocham tak jak Ciebie... Nigdy.
- Ale nawet jeżeli coś tu jest nie tak... Kto to zauważy? - powiedziałeś, a ja zadrżałem.
Odsunąłem się od Ciebie i chwilę patrzyłem Ci w oczy, tym samym przerażonym wzrokiem. Zupełnie jak wtedy, gdy Cię znalazłem... Tak samo jak wtedy.
And I have left alone
Everything that I own
To make you feel like
It's not too late
It's never too late
Patrząc tak na Ciebie, przypomniałem sobie ten moment. Kiedy leżałeś na zimnej posadzce w kałuży krwi, patrząc na mnie pustym wzrokiem.
Na moim zimnym policzku znów pojawiła się łza, czułem jak ocierasz ją swoją ciepłą dłonią, a ja znów wtuliłem się w Ciebie.
- I zostawiłem wszystko co posiadam, abyś poczuł, że nie jest za późno. Bo nigdy nie jest za późno.
The world we know
Won't come back
The time we've lost
Can't get back
The life we had
Won't be ours again
Świat, który znaliśmy nie wróci. Obiecuję Ci, że zrobię wszystko, żebyś był szczęśliwy. Chociaż czas, który straciliśmy nie zostanie nam zwrócony. Życie, które mieliśmy nie będzie nasze już więcej. Będzie lepsze, bo teraz jesteśmy razem.
Ten świat nigdy nie będzie taki jaki byśmy chcieli. Ale jeżeli przestałbyś do niego należeć, to właśnie ja bym to zauważył.
- Nie pozwolę Ci więcej robić takich głupot. Rozumiesz? - nie usłyszawszy odpowiedzi, zasnąłem wyczerpany.
_________________________________________________________________________________

Warto było Cię spotkać, aby się dowiedzieć, że istnieją takie oczy jak Twoje. - Janusz Leon Wiśniewski z książki "Bikini" 

(Zebrało mi się na cytaty XD)

I stało się! Powstał mój pierwszy songfic. Mam nadzieję, że się podobało.

niedziela, 21 lutego 2016

Dzięki Tobie Moje Życie Jest Lepsze

Rozdział V

Tego poranka Jimmy nie czekał na Alexy'ego jak co dzień. Gdy nie pojawiał się od 20 minut chłopak postanowił go poszukać, ale wcześniej chciał poprosić brata o pomoc. Ten oczywiście się zgodził. Szukali go w kawiarence, przy sklepach, aż w końcu postanowili poszukać w parku. Znaleźli go pół przytomnego pod drzewem. Miał podartą koszulkę,pod którą były widoczne sińce i zadrapania, na twarzy również miał kilka siniaków oraz rozciętą wargę, z której ciekła krew.
- Jimmy! Proszę spójrz na mnie! - krzyczał do niego przerażony Alexy, jednak ten nawet nie drgnął - Armin dzwoń po karetkę!
- N-nie dzwoń - wydukał - Po prostu zabierzcie mnie stąd.
- W takim razie trzeba zadzwonić po taksówkę. - wtrącił Armin
Po niedługim oczekiwaniu, niedaleko od wejścia do parku zajechało czarne BMW. Bracia pomogli poszkodowanemu dojść oraz wsiąść do auta i ruszyli w kierunku domu bliźniaków. Po dziesięciominutowej jeździe dotarli do mieszkania, gdzie w progu przywitali ich rodzice, gdyż dyrektorka powiadomiła ich, że chłopcy nie pojawili się w szkole. 
- Może wyjaśnicie nam swoją nieo... - zaczął pan Smith, ale urwał, gdy zobaczył rannego Jimmy'ego.
- Boże! Co się stało?! - wtrąciła pani Smith
- Nie wiemy. Znaleźliśmy go tak w parku. - wyjaśnił brunet
- Nie ma sensu dalej ciągnąć tej rozmowy - zarządziła pani domu - Wejście go do środka i posadźcie na sofie w salonie.
Chłopcy wykonali polecenie matki i zanieśli go na beżową sofę. W tym czasie Alexy pobiegł za piętro po apteczkę, gdy go nie było Jimmy rozejrzał się po pokoju, w którym się znajdował. Ściany były pomalowane na żółto oraz wisiały na niej różne zdjęcia oraz kilka obrazów, przy jednym z rogów stało kilka szafek, a przed sofą telewizor. Chwilę później wrócił Alexy z bandażami, apteczką, ręcznikiem, miską z wodą, tabletkami oraz wodą w szklance.
- Powiesz mi co się stało? - spytał zatroskany chłopak
- Aj, itai! - syknął z bólu kiedy Alexy dotknął jego żeber
- Przepraszam - powiedział po czym dał mu leki przeciwbólowe i zaczął obmywać go z krwi - Nie wiedziałem, że znasz japoński.
- Ta, moja matka stamtąd jest.
- Tego też nie wiedziałem. - w jego głosie można było usłyszeć lekką irytację tym faktem
- Alexy nie musisz się złościć, moja rodzina nie jest ważna i proszę nie drąż tego tematu. 
- No... dobrze - odpowiedział trochę zdziwiony taką reakcją
Gdy zmył całą krew z ciała chłopaka, pani Smith zaczęła go bandażować oraz nakładać maść na sińce. Po opatrzeniu Jimmy'ego, pani domu poleciła zanieść go do pokoju gościnnego. Był to średnich rozmiarów pokój, pomalowany na bardzo jasny brąz, w którym stała obok łóżka, mała szafka nocna, a za drzwiami znajdowała się szafa. Alexy posadził delikatnie swojego kochanka na łóżku, po czym przyniósł mu czystą bluzkę. W czasie kiedy Jimmy zdejmował koszulkę, Alexy wszedł do pomieszczenia i nie mógł przestać patrzeć na jego pół nagie umięśnione ciało, gdy zdał sobie z tego sprawę momentalnie spojrzał na podłogę, zacisnął ręcę mocniej na koszulce, którą dalej trzymał, a jego twarz oblał widoczny i gorący rumieniec. Jimmy widząc to uśmiechnął się lekko, podszedł do niego i przytulił niższego od siebie do swojego torsu.
- Arigato, za wszystko Alexy - wyszeptał mu na ucho, na co chłopak wtulił się w jego szyję.
Po chwili odsunęli się od siebie, a Jimmy wziął koszulkę z rąk swojego chłopaka i zaraz znów siedział na łóżku tym razem w koszulce oraz bokserkach. Niedługo później do pokoju weszła pani Smith.
- Jimmy, czy mógłbyś nam powiedzieć dlaczego jesteś w takim stanie?
- Umm... Rano, gdy wychodziłem do szkoły poślizgnąłem się na schodach. - starał się zachować pozory, że to wszystko, ale nie wiedział czy mu się to udało
- To może zadzwonimy do twoich rodziców?
- J-już teraz? - wyjąkał drżącym głosem - Jeśli można chciałbym trochę odpocząć.
- Oczywiście, choć Alexy niech Jimmy się trochę prześpi.
Chłopak tylko skinął głową i wyszedł za matką z pokoju. Jimmy sięgnął słuchawki i telefon, które miał w kieszeni spodni i wkrótce rozbrzmiała jego ulubiona muzyka, a on sam opadł na łóżko i wkrótce zasnął.
W tym samym czasie na parterze 
Matka bliźniaków nie uwierzyła chłopakowi w bajeczkę o wypadku na schodach. Czuła, że sprawa jest na tyle delikatna i poważna, że nie może z niego w prost wydobyć prawdy. Alexy widząc zamyślenie połączone z lekkim zdenerwowaniem postanowił dowiedzieć się o co chodzi.
- Mamo... coś się stało? - spytał zatroskanym głosem
- Cóż... Nie chcę cię bardziej denerwować, ale nie wydaję mi się żeby opowieść o upadku ze schodów była prawdziwa. - na te słowa Alexy tylko westchnął
- Też mi się tak wydaję, ale nie chciałem go bardziej męczyć.
- Rozumiem cię.
- Jak wypocznie postaram się czegoś dowiedzieć.
Po zakończonej rozmowie chłopak postanowił pójść sprawdzić co u Jimmy'ego. Stanął przed drzwiami pokoju gościnnego, delikatnie nacisnął klamkę, pchając przy tym lekko drzwi i cicho wszedł do środka. Chłopak spał ze słuchawkami w uszach prawie cały przykryty kołdrą. Alexy podszedł do niego odgarną kosmyki kruczoczarnych włosów, które wchodziły mu do oczu oraz ostrożnie wyjął słuchawki i położył je na szafce nocnej.
- Czego mi nie mówisz Jimmy? - spytał cicho, po czym wyszedł z pokoju
Po kilku godzinach snu, chłopak się obudził. Była dopiero 18 dlatego nie wiedział za bardzo co ma ze sobą zrobić, więc postanowił udać się do pokoju swojego chłopaka. Wyszedł z pokoju i skierował się w stronę drzwi obok, były w połowie otwarte, więc zobaczył siedzącego na łóżku Alexy'ego. Zastukał, po czym wszedł do pokoju i usiadł na skraju łóżka. Przez chwilę panowała niezręczna cisza, którą zdecydował się przerwać Alexy.
- Jimmy... ja... Wydaję mi się, że nie powiedziałeś mi prawdy, gdy opowiadałeś o wypadku. Proszę powiedz mi jak to się stało - spojrzał na niego smutnym i błagalnym wzrokiem.
- J-ja... Eh, no dobrze - skierował swój wzrok w podłogę i powiedział mu całą prawdę. O ojcu alkoholiku, który bije jego i matkę, o tym, że nieraz uciekał z domu, ale to nic nie dawało, a skutkowało jedynie mocniejszymi ciosami - To już wszystko. - powiedział i spojrzał na zegarek, który wskazywał godzinę 2158. 
Było już dosyć późno, więc wyszedł z pokoju chłopaka, który nie doszedł jeszcze do siebie po tym jak to wszystko usłyszał. Nie zdążył nic odpowiedzieć, bo Jimmy'ego już u niego nie było. Postanowił, że do niego pójdzie i już nie pukając wszedł cicho do środka. Chłopak stał przy oknie i chyba nie zauważył, że Alexy się do niego podkrada, zorientował się, że u niego jest kiedy objął go z tyłu.
- Przepraszam... przepraszam, że pytałem...
- Nie masz za co przepraszać, miałeś prawo poznać prawdę. Nie powinienem był cię okłamywać, ale nie chciałem, żebyś się w to mieszał.
- Rozumiem... - powiedział smutno i skierował się w stronę wyjścia
Już miał wychodzić, gdy Jimmy złapał go za rękę. - Poczekaj, przepraszam nie chciałem, aby to tak zabrzmiało, ani zrobić ci przykrości. Po prostu nie chciałem cię zamartwiać moimi problemami.
Alexy znów go przytulił - Głupi jesteś, powinieneś mi o tym powiedzieć - Jimmy tylko zaśmiał się krótko na jego słowa.
- Od teraz żadnych tajemnic, dobrze? - spytał, na co chłopak skinął głową, cały czas tuląc się do jego torsu.
- Pójdę się już położyć - odsunął się od Jimmy'ego, ale chłopak znów złapał go za rękę, na co ten spojrzał na niego ze zdziwieniem.
- Zostań... - szepnął - Zostań ze mną... na noc.
- J-ja - zaczął zawstydzony propozycją Alexy, a na jego twarzy pojawił się rumieniec
- Niczym się nie przejmuj. Będziemy tylko spać. Nic więcej.
- Dobrze - odpowiedział cicho
Jimmy zamknął drzwi podczas, gdy Alexy zdejmował spodnie. Wkrótce obaj leżeli już w łóżku.
- Alexy... Dzięki tobie moje życie naprawdę jest lepsze - powiedział i przysunął się bliżej chłopaka.

Czy Kiedyś Będzie Lepiej?

Rozdział IV

Dzisiejszego dnia Alexy'ego nie było w szkole. Wszyscy zaczęli spekulować, że to co było napisane w gazetce szkolnej to prawda. Jimmy był wściekły na Peggy, a zdenerwował się jeszcze bardziej kiedy spotkał ją na korytarzu.
- Jak mogłaś to zrobić?! -
- O co Ci chodzi? -
- Jak to o co?! O Twoje wczorajsze wydanie gazetki! I o to co napisałaś o Alexy'm!
- Aaa, o to Ci chodzi. A co? Czy czasem nie za bardzo Ci na nim zależy?
- Przestań pieprzyć! To mój przyjaciel i to oczywiste, że mi na nim zależy! Wiesz jak on się przez Ciebie czuje?!
- Taki biznes 
- Ludzkie uczucia to dla Ciebie biznes?! Dobra wolę nie znać odpowiedzi!
Po kłótni z Peggy, chłopak wyszedł na dziedziniec. Nie mógł się uspokoić po tym co usłyszał. Przyszedł do niego Armin, który widział całe zajście.
- Niezłą awanturę jej użądziłeś.
- Hmm? A to Ty. Przesadziłem?
- Jak dla mnie, to nie. Ani trochę.
- Wiadomo to Twój brat i jesteś stronniczy.
- Hehe w sumie racja. Wiesz Alexy nie czuje się dobrze może byś go odwiedził?
- Jasne.
Jimmy i Armin poszli na ostatnią lekcję. Lekcja minęła i chłopcy wyszli ze szkoły. Podczas drogi Jimmy nie odzywał się za wiele. Po około pięciu minutach byli pod budynkiem, gdy weszli na korytarz zobaczyli jak Alexy rozmawiał z rodzicami. Chcąc nie chcąc usłyszeli, że chodzi o jego nową sympatię.
- A Ty znowu o tym? Powiedz chociaż kto to!
W tym momencie odwrócił się i zobaczył chłopaka.
- Jimmy! - zakrzyknął i rzucił mu się na szyję. Chłopak również go przytulił.
- To Ty jesteś nową sympatią mojego brata?
- No tak, a czy masz z tym jakiś problem?
- Nie o ile będziesz dla niego odpowiedni.
- O to się nie martw. Będę.
Jimmy porozmawiał z rodzicami chłopaków. Polubili go i nie mieli nic przeciwko temu, by się spotykali. Gdy miał wychodzić zobaczył, że rozpętała się burza.
- Nie ma mowy, że wypuszczę Cię w taką pogodę! - powiedział i zwrócił się do rodziców - Czy Jimmy może zostać na noc?
- Cóż... - zaczęła matka bliźniaków
- To nie będzie konieczne - wtrącił chłopak - Pójdę już. Dobrej nocy państwu życzę. Dobranoc Lexy - zwrócił się do Alexy'ego i pocałował go w czoło na pożegnanie.
- No to chociaż weź parasol! - nalegał chłopak na co Jimmy uśmiechnął się
- Za bardzo się o mnie martwisz - powiedział po czym wyszedł
W tym momencie chłopak nie martwił się o to co zastanie w domu. Nie myślał o tym. W tej chwili był szczęśliwy. Po dwudziestu minutach dotarł pod mały czteropiętrowy blok. Wszedł na drugie piętro i ostrożnie chwycił klamkę. Zajrzał do środka przez lekko uchylone drzwi. Było ciemno. Czyli już spali... Może ominie mnie awantura. - pomyślał. Cicho zamknął drzwi i poszedł w stronę pomieszczenia znajdującego się naprzeciwko nich. Wszedł do pokoju o krwisto czerwonych ścianach i czarnych napisach z piosenek, na których znajdowały się plakaty jego ulubionych zespołów m.in. Green Day i The Offspring. Po lewej stronie od wejścia stała mahoniowa komoda z trzema szufladami, a nad nią wisiało nie za duże kwadratowe lustro, które dodatkowo przysłaniały naklejki różnego typu. Na środku ściany, która znajdowała się na prawo od drzwi znajdowało się dość duże łóżko, a przed nim mały telewizor. Chłopak wziął szybki prysznic i położył się na łóżku. 
- Może nie zauważyli, że mnie nie ma - pomyślał i zasnął.
Następnego dnia wstał do szkoły wcześniej niż zwykle. Nie chciał natknąć się na rodziców. Na jego nieszczęście oni też już nie spali. Kiedy był w kuchni weszła do niej kobieta średniego wzrostu o czarnych włosach i oczach w tym samym kolorze oraz azjatyckim wyglądzie.
- Dlaczego wczoraj wróciłeś tak późno? - zapytała
- Zapytaj lepiej z kim był! - w tym momencie wszedł także wysoki mężczyzna o brązowych włosach i czarnych oczach z zapewne kolejną już butelką piwa w ręce.
- J-Ja... - zaczął chłopak
- Milcz! - krzyknął mężczyzna i wymierzył mu policzek. - Na pewno byłeś z kolejnym chłoptasiem!
- Może i byłem! Cholerny homofobie! - krzyknął po czym wybiegł na korytarz.
- Wracaj! Jeszcze z Tobą nie skończyłem! - po czym wybiegł za chłopakiem
Dopadł go przed drzwiami. W tym momencie Jimmy poczuł serię mocnych ciosów. Ból trwał chwilę lecz dla niego to była wieczność. Aż w końcu osunął się na ziemię. I już nie czuł nic. Stracił przytomność?Nie. Nie wydawało mu się. Chciał się podnieść, ale nie miał siły. W końcu dał radę i wydostał się z tego piekła. Nie doszedł daleko, dał radę tylko do parku gdzie usiadł i oparł się o drzewo. Myślał czy kiedyś będzie lepiej. Lepiej? Nie, nigdy nie będzie! - od razu dał sobie odpowiedź. Był zmęczony. Nawet sam nie wiedział kiedy zasnął.

sobota, 20 lutego 2016

Szczęście w Nieszczęściu

Rozdział III

Mijały miesiące, a Jimmy i Alexy stali się najlepszymi przyjaciółmi. Spędzali ze sobą prawie każdą wolną chwilę. Rano jak co dzień przed szkołą na Alexy'ego czekał Jimmy, gdy wreszczcie przyszedł, weszli do szkoły gdzie zaczepiła ich Kazze.
- Cześć wam -
- Cześć -
- Alexy możemy pogadać na osobności? -
- Jasne. Jimmy widzimy się później -
Chłopak poszedł za dziewczyną do ogrodu. Myśleli, że są sami. Ale tylko im się zdawało.
- No, więc o co chodzi? -
- Chciałam z tobą pogadać o Violettcie... Wiesz ona naprawdę bardzo Cię lubi... -
-... Też ją lubię, ale tylko tyle nic więcej z tego nie będzie -
- Dlaczego? -
- Nie jest w moim typie... W sumie to... żadna dziewczyna nie jest -
- Czy Ty chcesz powiedzieć, że... -
- Tak, tylko nie mów nikomu -
- Spoko -
Alexy myślał, że powiedział to tylko jednej osobie, niestety usłyszała to też Peggy, szkolna reporterka
- To będzie sensacja! - powiedziała do siebie
Peggy pobiegła, żeby napisać jutrzejsze wydanie gazetki, a niczego nie świadomi Kazze i Alexy poszli na lekcje. Zajęcia szybko się skończyły i wszyscy poszli do domów.
Następnego dnia, gdy chłopak wszedł do szkoły wszyscy dziwnie się na niego patrzyli, a w rękach trzymali nowy numer szkolnej gazetki. W pewnej chwili podeszła do niego Peggy
- Hej, dzięki za artykuł -
- Jaki artykuł? -
- Ten -
Reporterka podała mu gazetkę, w której wyczytał swoją największą tajemnicę. Nagle zobaczył Jimmy'ego, który trzymał gazetkę. Alexy postanowił uciec. Nie wiedział gdzie, więc pobiegł do ogrodu. Znalazł go tam Jimmy. Alexy płakał, a chłopak podszedł do niego z tyłu i objął go.
- Nie płacz proszę -
- Właśnie wszystko legło w gruzach. Nie będę miał tu życia, więc jak mam nie płakać? -
- Dlaczego tak mówisz? Może właśnie teraz będzie lepiej -
- Nie ważne! Nie wiesz jak to jest! -
Nadal płakał i znów zaczął uciekać, a Jimmy krzyknął za nim
- Czy Ty nadal nic nie rozumiesz? -
- Co niby mam rozumieć?! -
Jimmy podszedł do niego, złapał go w talii i przyciągnął do siebie. Ujął jego twarz, opatulając ją ciepłym oddechem i pocałował, krótko i namiętnie.
- Że Cię kocham. Więc przestań już płakać -
Alexy patrzył na niego zaskoczony, aż w końcu wykrztusił z siebie tylko:
- N-Naprawdę? -
- Pewnie, że naprawdę! Czy ja mógłbym zmyślić coś takiego? -
- Nie, przepraszam. Wiesz ja Ciebie też kocham -
- Może odprowadzę Cię do domu? Chyba masz dość wrażeń na dziś -
- Dobrze... -
Po wyjściu przed szkołę Jimmy złapał chłopaka za rękę i zaprowadził go do domu. Chłopak nigdy nie był taki szczęśliwy, choć to było szczęście w nieszczęściu. 
- Jesteśmy. Do jutra... skarbie -
- No to do zobaczenia kochanie -
Alexy chwilę trzymał mocniej rękę Jimmy'ego, ale w końcu zdecydował się go pocałować.
- Chyba nie jesteś co do tego przekonany -
- Nie, wręcz przeciwnie po prostu pierwszy raz z kimś jestem -
- Nie stresuj się niczym, ja nie naciskam. W każdym razie muszę już wracać, chociaż nie chcę. Do zobaczenia Lexy - 
Zanim Alexy odpowiedział, Jimmy zniknął z jego pola widzenia. W tej chwili był najszczęśliwszym chłopakiem na świecie i zupełnie nie przejmował się co będzie następnego dnia w szkole.

Co Dalej?

Rozdział II

Następnego dnia Alexy zaspał do szkoły. Kiedy był już na dziedzińcu uderzył w coś i upadł na ziemię. Kiedy podniósł głowę jego oczom ukazał się czarnooki, który wyciągnął rękę żeby pomóc mu wstać.
- Nic Ci się nie stało? -
- Wydaję mi się, że nic... Przepraszam, że na Ciebie wpadłem -
- Nie szkodzi. My się jeszcze nie znamy, Jimmy jestem -
- Owszem, nie znamy, wczoraj był mój pierwszy dzień w tej szkole. Jestem Alexy -
Kiedy Alexy ruszył do przodu poczuł bardzo silny ból w kostce, a na jego twarzy pojawił się grymas bólu.
- Chyba nie do końca nic Ci nie jest. Zabiorę Cię do pielęgniarki -
- Dobrze -
Kiedy dotarli na miejsce pielęgniarka stwierdziła, że kostka jest tylko opuchnięta i do wieczora powinno przejść.
- Aż do wieczora? Jak ja będę dzisiaj chodził? - nagle posmutniał
- Ej nie rób takiej miny, przecież Ci pomogę - odrzekł i uśmiechnął się
- Dzięki... -
Jimmy patrzył chwilę na smutnego Alexy'ego, a potem wziął go na lekcje i usiadł z nim w ławce. Lekcje mijały szybko i spokojnie, choć Alexy wciąż był smutny. W końcu zadzwonił dzwonek. Wszyscy wyszli na przerwę, wszyscy z wyjątkiem Alexy'ego i Jimmy'ego. Alexy wciąż siedział smutny ze spuszczoną głową, Jimmy odgarnął mu włosy z czoła, chwycił go za podbródek i obrócił jego głowę w swoją stronę.
- Dlaczego jesteś smutny? To przez tę kostkę? -
Skinął głową na potwierdzenie, a Jimmy uśmiechnął się.
- Zabawny jesteś. To przecież tylko jeden dzień -
- No, ale jednak -
- To może oznaczać tylko jedno - Alexy spojrzał na niego pytająco.
- Nie chcesz ze mną spędzać już więcej czasu - 
- Nie! Nie o to chodzi! -
- Dobra skoro i tak jesteś na mnie skazany, bo obiecałem Ci pomóc powinniśmy się lepiej poznać, nie uważasz? -
- Jasne, że uważam -
Wtem zadzwonił dzwonek na ostatnią lekcję, którą była chemia. Lekcja dłużyła się wszystkim niemiłosiernie, ale w końcu zabrzmiał dzwonek ogłaszający upragniony koniec zajęć. Ostatni w klasie zostali Jimmy i Alexy.
- Może przejdziemy się do kafejki niedaleko szkoły -
- Hehe nie chce Ci się holować mnie dalej -
- Kurde złapałeś mnie na gorącym haha -
Chłopcy wyszli ze szkoły i w dziesięć minut byli na miejscu. Rozmawiali bardzo długo i był już wieczór kiedy Jimmy odprowadził Alexy'ego do domu.
- I jak twoja kostka? -
- Już tak nie boli. Dzięki za troskę -
- Nie dziękuj, nie ma za co. W sumie to czuję się trochę winny -
- Przecież to nie twoja wina. Powinienem był bardziej uważać -
- Muszę już iść. Do jutra. -
- Do jutra -
Po powrocie znów zaczął rozmyślać na temat chłopaka. Po dzisiejszym dniu intrygował go jeszcze bardziej. Był ciekaw co będzie dalej.

piątek, 19 lutego 2016

Pierwsze Spotkanie?

Rozdział I


Do liceum Amour Sucré właśnie przenieśli się dwaj bliźniacy Alexy i Armin. Pierwszy ma farbowane niebieskie włosy i niebieskie oczy jest radosny i żywiołowy. Armin ma czarne włosy oraz oczy w tym samym kolorze co jego brat, jest spokojny i rzadko się denerwuje.
Była 830 kiedy bracia pierwszy raz przekroczyli próg szkoły. Widać było po nich, że są lekko zestresowani. Dyrektorka już na nich czekała.
- Dzień dobry chłopcy - 
- Dzień dobry - odpowiedzieli
- Chciałabym odebrać wasze teczki - 
- Oczywiście, oto one -
- Dziękuje, to wasz plan zajęć - powiedziała i dała im plan - Możecie już iść na lekcje - 
Po tym jak dyrektorka wróciła do swojego gabinetu do braci podeszła czarnowłosa dziewczyna o zielonych oczach
- Cześć, to wy jesteście nowi - 
- Tak, ja jestem Alexy, a to mój bliźniak Armin -
- Miło poznać, ja jestem Kazze i jesteśmy w tej samej klasie -
Wtem zadzwonił dzwonek. 
- Chodźmy na lekcje - 
Chłopcy przytaknęli i poszli za dziewczyną do Sali A. Kazze usiadła z Alexy'm, a Armin z rudowłosą Iris w ławce przed nimi. Alexy nie mógł skupić się na lekcji odkąd tylko zobaczył Jimmy'ego, a był to chłopak wysoki, przystojny, miał czarne włosy i oczy. Alexy patrzył się na niego przez co najmniej 20 minut. Aż w końcu Jimmy odwrócił wzrok w jego stronę wtedy zawstydzony Alexy skierował swój wzrok z powrotem do zeszytu chociaż i tak spoglądał na chłopaka. Wydawało mu się, że robi to dyskretnie, ale on i tak to widział. Kiedy ich wzrok znów się spotkał Jimmy uśmiechnął się do niego, wprawiając go w jeszcze większe zakłopotanie. Reszta dnia przebiegła w spokoju. Po zakończonych zajęciach Armin wybiegł z sali jak oparzony, Alexy próbował go zatrzymać, ale mu się nie udało. Gdy ten stał przy szafkach na korytarzu podeszła do niego Kazze
- Hej co się stało Arminowi? -
- Miał iść ze mną na zakupy, a tego nie cierpi -
- Może się gdzieś spieszył i zapomniał -
- Nie sądzę... Hej może Ty miałabyś ochotę? -
- Pewnie! -
- Super nie znoszę chodzić sam -
Byli w sklepie około dwóch godzin. Alexy przymierzył mnóstwo rzeczy, ale w końcu nic nie kupił. Kiedy wracali do domów cały czas rozmawiali.
- Możesz mi coś powiedzieć o tym czarnowłosym chłopaku? - 
- O tym z ławki pod ścianą?
Alexy nie odpowiedział tylko skinął głową
- Dlaczego Cię interesuje?
- ... Tak po prostu... Bez żadnego powodu -
- Dobra niech Ci będzie - No, więc ma na imię Jimmy, jest miły chociaż trochę skryty, wiem, że lubi rock'a i nie mówi o sobie za wiele, więc nie powiem ci co lubi. 
- Nie szkodzi. Dzięki Tobie wiem już trochę więcej -
Dziewczyna nie wiedziała jak zareagować, więc tylko uśmiechnęła się lekko. Po powrocie do domu Alexy rozmyślał na temat Jimmy'ego. Jaki jest, co lubi, ale przede wszystkim czy go zainteresował. Intrygował go. Intrygował go tak bardzo, że zaczął rozmyślać jak wyglądałoby ich pierwsze spotkanie.