Rozdział X
- Hej braciszku. - powiedział z uśmiechem chłopak, na co Jimmy go przytulił.
- Tęskniłem za Tobą.
- Ja za Tobą też. - odwzajemnił uścisk - Ale już starczy, bo mnie udusisz. - powiedział po chwili, cały czas się uśmiechając. - Długo się nie widzieliśmy, dobrze wyglądasz. W sumie to wyglądasz na szczęśliwego.
- Dzięki, Ty jak na swoje standardy też wyglądasz nieźle.
- A co to niby miało znaczyć?
- Nie udawaj. Dobrze wiemy, że to ja jestem ten przystojniejszy.
- Ale za to głupszy.
Oboje wybuchnęli śmiechem, by po chwili dostrzec, iż nieśmiało podszedł do nich Alexy.
- A to kto? - spytał z zaciekawieniem brązowooki
- Alexy - spojrzał na niego i dopiero dokończył - mój chłopak - przyciągnął go do siebie i przytulił, po czym zwrócił się do niego - A ten kretyn to mój brat Jacob.
- Ej, wypraszam sobie, bo kto jak kto, ale ja z naszej dwójki jestem inteligentniejszy.
- Jasne. Nie wierz mu, lubi czuć się dowartościowany.
- Wiesz, że Cię nie znoszę?
- Wiem.
- A tak w ogóle to miło mi Cię poznać, Alexy. - powiedział z uśmiechem Jacob i wyciągnął rękę w jego stronę
- Mi również miło. - odpowiedział i uścisnął rękę chłopaka
Po zapoznaniu ich ze sobą, cała trójka rozmawiała do późnego wieczora, aż pewnym momencie oparty o ramię bruneta, Alexy zwyczajnie zasnął.
- Późno się zrobiło, będę już wracał. - powiedział szatyn - Przyjedziemy po Ciebie o 16, dobrze?
- Jasne, to do jutra. - pożegnał się szatyn, na co Jacob mu pomachał i odszedł.
Jimmy po nieco dłuższej chwili również postanowił wrócić do mieszkania Alexy'ego, wziął do, więc delikatnie na ręce i ruszył w rzeczonym kierunku. Kiedy doszedł na miejsce, cicho otworzył drzwi i poszedł na górę w kierunku pokoju chłopaka, gdzie delikatnie położył go na łóżku, po czym wyszedł do pokoju gościnnego, który chwilowo zajmował.
- W sumie... pakowanie się nie ma sensu, bo i tak moje ciuchy są podarte... - pomyślał, po czym usiadł na dość szerokim parapecie i obserwował nocne niebo.
Siedział tak przez moment, aż nie doszedł do niego dźwięk otwieranych drzwi, w których pojawił się Alexy.
- Czemu siedzisz tu sam?
- Hm? Tak jakoś zamyśliłem się.
- No okej, ale chodź już spać.
- Dobrze, za chwilę.
Chłopak skinął głową i wyszedł z pokoju, co zrobił również brunet, uprzednio zeskakując z parapetu, gdy wszedł do pokoju Alexy'ego ten już spał, więc Jimmy przysiadł się niedaleko niego i pogłaskał po głowie.
- To nasza ostatnia wspólna noc... - szepnął niemal niesłyszalnie i pocałował go w głowę, po czym położył się obok - ...Tylko jak ja Ci to powiem? - pomyślał jeszcze, po czym zasnął.
Następnego dnia Jimmy zdawał się być jakiś nieobecny. Wciąż zastanawiał się czy powiedzieć chłopakowi o przeprowadzce czy nie mówić nic na ten temat i po prostu zobaczyć co się stanie w chwili, gdy po niego przyjadą. I została rzecz najważniejsza, a mianowicie jak Alexy zareaguje kiedy dowie się o jego wyprowadzce.
- W końcu sam kiedyś powiedział, że mam się nie wyprowadzać tylko do Ethana... Tu nie powinno być większych problemów. - pomyślał z nadzieją - Eh, chrzanić to, po prostu mu powiem.
Kiedy spojrzał na zegar, przeżył chwilowy zawał, gdyż była 7.45.
- Zmarnowałem aż godzinę na te rozmyślania!? Spóźnimy się! - wrzasnął i pobiegł do pokoju chłopaka, aby go obudzić.
Kiedy w końcu udało mu się wyciągnąć Alexy'ego z łóżka, pospiesznie zamknęli drzwi, brunet rzucił się pędem w kierunku szkoły, łapiąc wcześniej chłopaka za nadgarstek. Dotarli na miejsce chwilę przed dzwonkiem, więc szybkim krokiem doszli pod salę i próbowali uspokoić oddech. Na lekcji pani postanowiła zrobić kartkówkę, więc z rozmów nic nie wyszło, na kolejnych za to brunet myślał kiedy najlepiej przekazać Alexy'emu wiadomość o wyprowadzce. Podczas dłuższej przerwy chłopak postanowił wyjść na dziedziniec, jak to miał w zwyczaju, a po pewnym czasie przyszedł również niebieskowłosy, który trzymał się kurczowo za nadgarstek, gdy usiadł Jimmy złapał go za tą rękę, a w miejscu, które chłopak zasłaniał widniał dość spory siniak. Chłopak puścił jego rękę i skierował swój wzrok na ziemię.
- Przepraszam... - szepnął
- To nie Twoja wina.
- Przecież ja Ci to zrobiłem, więc moja. Po za tym gdybym obudził Cię wcześniej nie musielibyśmy biec i nie zrobiłbym Ci tego.
- Przestań się obwiniać. Pomyśl pozytywnie. Przynajmniej mam Twój ślad na sobie, nie trwały, ale zawsze jakiś.
Na te słowa Jimmy uśmiechnął się lekko - Alexy, Ty naprawdę jesteś niesamowity. - powiedział, po czym pocałował go w czoło, a chłopak zarumienił się lekko. - Wiesz, jest coś o czym muszę Ci powiedzieć... - zanim chłopak zdążył dokończyć rozległ się dźwięk dzwonka. - Powiem Ci za godzinę, jak skończymy lekcje. - oznajmił, po czym poszli w stronę szkoły, udając się na ostatnią lekcję.
Lekcja minęła zwyczajnie, gdyż omawiane były wyniki testów, który miał ostanie miejsce. Równo z zakończeniem omawiania ostatniego zadania rozległ się dzwonek obwieszczający koniec zajęć lekcyjnych. Lecz przy wyjściu Alexy'ego zatrzymał nauczyciel, mówiąc, że chce osobiście omówić z nim jego wynik.
- W takim razie poczekam na dziedzińcu, dobrze?
- Jasne, idź.
Chłopak szedł dosyć blisko ściany, przy której były ustawione szafki dla uczniów, dodatkowo znów pogrążył się w rozmyślaniach i nie zauważył, że ktoś przed nim otworzył szafkę i wpadł prosto na nią.
- Przepraszam, nie widziałem Cię! - zaczął tłumaczyć się właściciel szafki, którego głos wydawał się dość znajomy
- Nie, to moja wina. Nie patrzyłem gdzie idę. - kiedy spojrzał na chłopaka, na szafkę, którego wpadł, zrozumiał dlaczego ten głos brzmiał tak znajomo - Ethan? Co Ty tu robisz?
- Moi rodzice przenieśli się bliżej miasta, a ja do tej szkoły żeby nie musieć dojeżdżać do starej. - brunet tylko pokiwał głową, na znak, że rozumie. - Masz jeszcze lekcje?
- Już nie, właśnie szedłem do domu.
- Więc nie zatrzymuje Cię już. Na razie.
- Na razie.
Ledwo co zdążył wyjść, przyszedł również lekko zdenerwowany Alexy.
- Stało się coś? - spytał zatroskany brunet
- Nic wielkiego, po prostu wpadłem na Ethan'a. Nie wiesz co on tutaj robi?
- Przeniósł się do naszej szkoły, bo jego rodzice kupili niedaleko mieszkanie. - na te słowa chłopak pokiwał głową i zmartwił się trochę - Dalej się nim przejmujesz? - spytał poważnie, pociągając Alexy'ego delikatnie za rękaw, by ruszyć w kierunku jego domu
- Trochę... Wydaję mi się, że on należy do tych ludzi, którzy dostają to czego chcą... - odpowiedział spuszczając głowę - Dokąd idziemy? - spytał na nagłą zmianę kierunku przez bruneta.
- Pójdziemy inną drogą, dobrze? - spytał Jimmy łapiąc Alexy'ego za rękę i splatając ich palce
- Dobrze, ale ktoś może nas zobaczyć... - powiedział spuszczając głowę z nadzieją, że chłopak nie zauważy jego zarumienionej twarzy
- Obiecuję Ci, że nikt nas tu nie zobaczy. - wyszeptał mu do ucha
- Dobrze, wierzę Ci. - szepnął, a po chwili zastanowienia pocałował bruneta
Szli wolnym krokiem w ciszy, ale żadnemu to nie przeszkadzało. Nie musieli nic mówić, w tym momencie wystarczała im jedynie swoja obecność. Po kilku minutowym spacerze bocznymi uliczkami znów znaleźli się na głównej ulicy, a stąd dom chłopaka był oddalony jedynie o 5 minut drogi. A brunet dalej nie powiedział Alexy'emu o swoich planach. Kiedy dotarli do celu, Jimmy uznał, że musi mu to w końcu wyznać.
- Alexy, miałem Ci coś powiedzieć po szkole, pamiętasz? - odpowiedziało mu skinięcie - Otóż... Ja... Ja się wyprowadzam. - wydusił z siebie w końcu tę informację.
- Co? - zapytał jakby ta wiadomość do niego nie dotarła - Gdzie? Kiedy? Dlaczego? - pytał dalej z prędkością karabinu maszynowego
- Alexy tyle razy Ci mówiłem, że nie mogę mieszkać u Twoich rodziców przez resztę życia i prędzej czy później będę musiał się wynieść. Zamieszkam z bratem i babcią, przyjadą po mnie dzisiaj o 16. - chłopak nic nie odpowiedział, po prostu stał bez najmniejszego ruchu. - Jesteś zły? - spytał zmartwiony
- Nie. - odpowiedział krótko, lekko drżącym głosem.
Po policzku Alexy'ego spłynęła łza, więc odwrócił się czym prędzej i pobiegł do swojego pokoju, gdzie usiadł na łóżku z podkulonymi nogami. Chwilę potem do pomieszczenia wszedł brunet. Usiadł przed chłopakiem i podniósł jego głowę, tak by spojrzeć w jego załzawione oczy.
- Alexy przestań proszę... - szepnął - Nie możesz płakać, nie możesz, nie możesz płakać przez nikogo, a zwłaszcza przeze mnie - ostanie słowa powiedział drżącym głosem, przytulił chłopaka i sam uronił jedną łzę, która poleciała na policzek Alexy'ego. - Rozumiesz? Nie możesz, nigdy więcej...
- Jimmy... - chłopak nie dokończył, bowiem uniemożliwił mu to brunet całując go, po pewnym czasie przerywając, gdyż zabrakło im obu powietrza.
- W porządku? - spytał Jimmy gładząc chłopaka po policzku
- Tak, już dobrze. - odpowiedział półszeptem
- Cieszy mnie to. Zaraz 16 - zauważył spoglądając na zegarek - Zejdziesz ze mną na dół? - odpowiedziało mu przytaknięcie
Po chwili chłopcy siedzieli już na schodach przed budynkiem, czekając na samochód, który ma przyjechać po bruneta. Teraz również nie rozmawiali. Alexy siedział oparty o jego ramię, chcąc jak najdłużej czuć jego obecność. Wiedział, że niedługo nie będzie mógł jej mieć w każdej chwili. Niedługo potem pod dom zajechał srebrny samochód, z którego wysiadł Jacob i starsza pani, gdy Jimmy ich zobaczył, od razu ruszył w ich kierunku i przytulił staruszkę. Zamienili ze sobą kilka zdań i widać było, że Jimmy był wtedy szczęśliwy, w przeciwieństwie do Alexy'ego, który siedział smutny na schodach. Kiedy brunet to zobaczył, podszedł do niego i zaciągnął go do swojej rodziny.
- Babciu, chce Ci przedstawić najważniejszą osobę w moim życiu, to jest Alexy.
- Dzień dobry, miło mi panią poznać. - zaczął nieśmiało chłopak
- Mi również chłopcze. - uśmiechnęła się ciepło, co chłopak odwzajemnił - Ale wybacz, ale powinniśmy już jechać.
- Za chwilę do was dojdę. - odpowiedział brunet
- Dobrze, byle nie za długo. - odpowiedziała seniorka, po czym razem z Jacob'em wsiedli do samochodu
- Alexy pamiętaj, że zawsze będziesz mógł do mnie przyjść. Zawsze. Będziesz mile widziany. Wyślę Ci wieczorem adres. Do jutra. - powiedział i pocałował chłopaka w czoło na pożegnanie, po czym wsiadł do samochodu.
Minęły już trzy tygodnie odkąd Jimmy wyprowadził się od Alexy'ego. Chłopcy dosyć często widywali się po szkole, wszystko było nareszcie takie jakie miało być: poukładane. Brunet po raz pierwszy od kilku lat jest naprawdę szczęśliwy. Zaprzyjaźnił się z Ethan'em, który nie zdradzał jakichkolwiek oznak, że jest nim zainteresowany. Było normalnie... do czasu.
Pewnego popołudnia do Jimmy'ego przyszedł Ethan, z którym rozmawiał około godziny, po czym położył się do łóżka, gdyż tego dnia był dziwnie zmęczony. Niby nic szczególnego. Może i by tak było, gdyby nie to, że przed domem bruneta, Ethan spotkał Alexy'ego, z którym postanowił zamienić kilka zdań.
- Witaj Alexy, dawno żeśmy nie rozmawiali. - zaczął z tym swoim sztucznym uśmiechem.
- Faktycznie dawno. - odpowiedział nieufnie Alexy, nie wiedział o co mu chodzi, ale na pewno nie o miłą pogawędkę
- Pamiętasz co Ci ostatnio powiedziałem?
- Trudno zapomnieć. - wycedził przez zęby
- Świetnie! Zapewne już zauważyłeś, że bardzo się do siebie zbliżyliśmy i... Powiem po krótce - przerwał, nachylił się nad jego uchem i dopiero dokończył - Zrobiliśmy to. - szepnął mu do ucha, na co oczy Alexy'ego rozszerzyły się do granic możliwości i pojawiły się w nich łzy, które za chwilę zaczęły spływać po jego policzkach.
- Nie będę wdawał się w szczegóły, bo raczej nie chcesz słuchać o tym jak dobrze nam było. Miłego dnia Ci życzę. - odpowiedział już normalnie, ze swym słynnym uśmieszkiem, odwrócił się na pięcie i odszedł, zostawiając osłupiałego i załamanego chłopaka na środku ulicy.
Kiedy Alexy po chwilowym osłupieniu odzyskał władzę w nogach, ruszył do domu Jimmy'ego. Wpadł do środka, nawet nie pukając oraz z impetem trzaskając drzwiami, pobiegł jak najszybciej na piętro do pokoju chłopaka, którego obudził dźwięk zatrzaskiwanych drzwi. Stanął w wejściu do jego pokoju i powiedział przez zaciśnięte gardło:
- Dlaczego? - spytał ze łzami - Dlaczego mi to zrobiłeś?
- Co zrobiłem? - spytał nie bardzo rozumiejąc
- Nie udawaj! Wiesz o co mi chodzi! Dlaczego mnie zdradziłeś? I to na dodatek z Ethan'em!
- Że co niby zrobiłem?! Jak mógłbym zrobić Ci coś takiego? Kto Ci naopowiadał takich głupot?
- Nie kłam! On mi to powiedział! Z resztą, po co ja w ogóle z Tobą gadam... Mogłem przewidzieć, że nic mi nie powiesz. - powiedział jeszcze bardziej załamany i odwrócił się z zamiarem szybkiego odejścia
- Alexy poczekaj!
C.D.N...
_________________________________________________________________________________
Tak to już koniec, proszę nie zabijajcie mnie! Na następny rozdział mam coś ekstra! *ucieka przed falą hejtów i wyzwisk*
Edit: Dobra możecie mnie zabić, ale jak to pisałam uważałam za dobre, ale jednak zablokowałam się tym trochę i musiałam wprowadzić poprawkę. Przepraszam jeśli ktoś bardzo czekał na rozdział, za chwilę się za niego biorę. Pozdrawiam i mam nadzieję, że jeszcze ktoś to czyta :*
Edit: Dobra możecie mnie zabić, ale jak to pisałam uważałam za dobre, ale jednak zablokowałam się tym trochę i musiałam wprowadzić poprawkę. Przepraszam jeśli ktoś bardzo czekał na rozdział, za chwilę się za niego biorę. Pozdrawiam i mam nadzieję, że jeszcze ktoś to czyta :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz